Emigracja, Taka Ja

Moja emigracja

To jest tak, że czasami jest super, że wyrwałam się z państwa chorego na papierologię. Chorego na absurdy prawne, słabą politykę rodzinną albo może i jej brak, państwa chorego na zazdrość. Polska mentalność, w której każda gospodyni domowa przeprasza, że ciasto nie takie jak trzeba wyszło. Gdzie całe życie oszczędza się na samochód marzeń i mieszkanie na kredyt na 25 lat, a wakacje raz do roku, albo i rzadziej. I naprawdę cieszę się, że wyjechałam z państwa, w którym nie miałam nic, nawet perspektyw na wyświechtane lepsze jutro, bo w portfelu pusto. W banku debet, a umowa o pracę nadal niepodpisana niestety. I jest dobrze, że mogłam życie zacząć od nowa, bez bagażu młodzieńczych błędów i niepowodzeń. Znudzenia życiem miasteczkowym oraz zasiłków dla bezrobotnych, urzędów skarbowych, smoleńska, pisu, lewicy, prawicy, pracy do śmierci i innych. I to jest super.

I jest świetnie, że dziś mogę znacznie więcej, bo stać mnie i nikt mi nie broni, nie ogranicza. I, że mieszkać z mamą ja stara krowa nie muszę. Ani wybierać czy to czy tamto, bo mogę dziś obie opcje bez wyrzutów sumienia wybrać.

Ale często bywa i tak, że jestem tu nikim, albo kimś bez historii. Nikt mnie nie zna i nie rozpoznaje. Nie spotkam przypadkiem na ulicy, bibliotece czy szpitalu sąsiadki z klatki. Ani byłego nauczyciela historii czy kasjera z biedronki, który zawsze grosik dłużny. Nikt nie pamięta tutaj, że byłam kiedyś dzieckiem z pozdzieranymi kolanami. Otyłą pryszczatą nastolatką, że grałam kiedyś w szkolnej drużynie siatkarskiej. I że przed laty recytowałam wiersze na stadionie miejskim z okazji 3 maja. Nie widuję co niedzielę babci z szarlotką, kuzynki z dwojgiem dzieci, ojca z wąsem. Ani nawet nie muszę unikać nieprzyjaciół czy ex chłopaków, z którymi nie mam ochoty. Gdybym zemdlała i upadła na ulicy, pochylając się nade mną nikt by nie powiedział, że to ta spod dwójki albo to Kasia z Grunwaldzkiej czy wiem gdzie mieszka, znam jej matkę.

Wszystkie znajomości zaczynam od początku, od białej karty, co często powoduje, że muszę tłumaczyć swoje zachowania, powody, reakcje. Nikt nie czyta ze mnie jak z otwartej księgi, nikt nie zna mojej przeszłości, dla większości ludzi jestem tym kim jestem teraz i tu i tylko to się dla nich liczy. A przecież tak nie jest.  
Jestem kimś znacznie więcej.

Close