A w czasie oczekiwań szykuję mieszkanie na dziecko. Trochę sprzątam, układam, chodzę i wydeptuję drogi pomiędzy pokojami i łazienką.
Tu zerknę i coś przesunę, tam wejdę, wytrę kurze, albo i nie.
Pogoda zaskakująca jak na angielską, upały strasznie, duszno i parno, a deszczu od tygodni nie było.
Mamy 16 lipca, to miał być ten dzień, ale nie będzie. Byłam dziś umówiona na spotkanie z położną na masaż szyjki macicy (a membrane sweep).
„…Nie rozmieniam na drobne słów
Cenię sens, mijam czas
Nie przyspieszam, bo wiem
Na najlepsze trzeba poczekać i tak.
Dzwoni podniecony teściu i mówi, że jak urodzę w ten sam dzień co Duchess of Cambridge, to moja buba dostanie jakąś srebrną monetę czy jakiś taki gadżet z królestwa.
Kolejna wizyta u położnej za nami. Ja mam cichą nadzieję, że to była ostatnia nasza wizyta w takim stanie.
Dzisiaj chyba mogę definitywnie zamknąć moją listę wyprawkową. Ostatnie zakupy właśnie dotarły do mnie kurierem.