To był dobry dzień, wstałam wcześniej niż zwykle, w lustrze nie dostrzegłam złego humoru, rozciągnęłam ręce w akcie gotowości na wszystko i pomyślałam, że do tej krótkiej spódnicy, to by pasowała czerwona szminka i głęboki dekolt. A potem tak stałam jak głupia patrząc się na siebie, bo to nie wypada przecież, aby tak uda odsłaniać i czerwienią ust na prawo i lewo do obcych.
Pomyślałam o tej całej reszcie, której mi nie wypada, bo przecież i swoje lata mam i opinię chłopczycy, której nie zmieni nawet czarna szpilka i rzęsy podkręcone. Poza tym jestem matką, a matce nie wypada skakać po łóżku, do kałuży bez kaloszy wchodzić. Tuptać po krawężnikach, krzyczeć na głos na ulicy, upijać się do nieprzytomności, przeklinać i zachowywać się nieprzyzwoicie.
Nauczycielką bywam i wtedy nie wypada mi robić błędów, spóźniać się i być smutną. Nie wypada mi przyznawać się, że czegoś nie umiem i nie znam odpowiedzi na większość pytań. W szkole nie wypada mi biegać po schodach, zjeżdżać z poręczy i gumy do żucia zostawiać pod ławką.
Urodziłam się kobietą, a to znaczy, że nie wypada mi siadać w rozkroku, opowiadać zbereźnych żartów, podrywać żonatych i flirtować z nimi, wychodzić z dom bez makijażu, wdawać się w bójki, pluć i bekać głośno. A już w zupełności nie wypada mi płakać, mazgać się i robić sceny, gdy inni patrzą.
Nie wypada mi tyle rzeczy, że gdy zostałam zaproszona na degustację piwa rzemieślniczego, dwa razy zastanowiłam się czy dać się namówić. Bo przecież jak to, kobieta z piwem w ręku? Przecież my to tylko herbatę, zieloną koniecznie, ewentualnie wodę mineralną lub kokosową. Niektóre z nas czasami piwo z soczkiem lub lemoniadą i to nie za dużo, bo przecież nie wypada wesołym do domu wieczorem wracać.
Tak więc dałam sie namówić, bo z natury przekorna jestem i jeśli mi czegoś nie wypada, to muszę to zrobić. Kiedyś mnie ta przekora zgubi i będę musiała wypić piwo, które sobie nawarzę, chciałoby się w tym miejscu rzec. Ale coś w tym jest, że kobiety, a w dodatku te uparte nie mają łatwo w życiu, bo postrzegane są za samolubne i przemądrzałe, czego też nie wypada robić.
W tym miejscu muszę wspomnieć o moich sąsiadach, którzy to niejako przyczynili się do tego, jakże świetnego spotkania z piwem, po którym ja zmieniłam moje upodobania kulinarne i smakowe. Ona piękna z figurą, której jej po cichu zazdroszczę, zielonymi oczami, które podkreślają jej kasztanowe włosy, z delikatnością jaką tylko kobieta potrafi posiadać. On zdolny, z marzeniami i wielkimi planami na przyszłość, porywczy utalentowany perfekcjonista. Taka para jak z żurnala. I piwo ma się rozumieć.
Piwa nie wypada żłopać i wlewać go do gardła niczym chłop na budownie lub za budką z lodami, latem na wsi za polem. Tu chodzi o to, aby się rozsmakować, poczuć aromat, bukiet smaków wydobyć w ustach. Żeby coś więcej odkryć niż mi się zawsze wydawało. Żeby się nie upić po pierwszym kuflu, bo tego też nie wypada, szczególnie w obecności dzieci i teściów.
Ostatnio panuje moda na piwa rzemieślnicze tak zwane CRAFT BEERS, powstają nowe malutkie firmy, które swoimi recepturami chcą podbić serca smakoszy tego trunku. Piwo rzemieślnicze zalewa powoli szklanki, kubki i kufle nie tylko bywalców angielskich słynnych pubów, ale i w lodówkach przeciętnego Kowalskiego też można je znaleźć. Jest to ciekawa opcja dla asotrymentu sklepowego, szczególnie gdy w domu ma się piwosza i chce mu się sprawić oryginalny prezent.
Moje pierwsze skojarzenia z tym piwem, nie były pozytywne, pomyślałam zaraz o brudnej piwnicy, w której się coś warzy i gotuje, o workach chmielu rozrzuconych po zakurzonych kątach. Pomyślałam, że ja w życiu tego nie spróbuję, że chcę moje polskie sprawdzone z malinką i tyle. Ale nie wypadło mi odmówić, oczywiście 😉
Dlaczego CRAFT BEERS są lepsze niż sklepowe piwa?
Po pierwsze wszystko co jest craft jest lepsze niż to co fabryczne, bo to piwo stworzone z pasją, może brzmi to prawie jak z reklamy, ale tak jest- przekonywano mnie na degustacji. Smak piwa rzemieślniczego ograniczony jest tylko przez umiejętności piwowara. Gdy się ładnie poprosi, to jest on w stanie nawarzyć piwo o ulubionym smaku specjalnie dla nas, bo przecież nie wypada mu odmówić tak uroczej płci pięknej.
Piwa te są najczęściej niepasteryzowane, niefiltrowane, czyli zdrowe, posiadają krótki i konkretny spis surowców, z jakich piwo jest zrobione, są naturalnie warzone poprzez proces pracy drożdży. Zawierają dużo minerałów, witamin oraz mikro i makro elementów. Także od dziś dziewczyny, szklaneczka piwa zamiast tabletek.
Czy mi smakowało?
Miałam okazję spróbować kilku różnych wariantów piwa rzemieślniczego, każde z nich było inne, jedne gorzkie, drugie słodsze z nutką orzechową czy cytrynową. Byłam zaskoczona głębokim smakiem tych piw i ich różnorodnością. Zachwyciła mnie sama forma podania piwa, specjalnie dobrane przekąski do piw ciemnych i jasnych, oraz urocze kolorowe etykiety Hops and Robbers Craft Beer Company.
Mam wrażenie, że odczarowało się moje pospolite spojrzenie na piwo, jako na alkohol tylko dla facetów z brzuchem, takich po pracy na budowie. Czekam więc na kolejne ciepłe i słoneczne dni w mojej deszczowej i póki co, mglistej Anglii i na pierwszego grilla w tym roku. Mam wrażenie, że skrzydełka w sosie piwnym będą pyszne tego roku!
I najważniejsze na koniec!
Jeśli Wam też się wydaje, że coś Wam nie wypada zrobić, to koniecznie to zróbcie i sprawdźcie czy miałyście rację!
Sponsorem piwa i autorem zdjęć jest: No Frills Joe Craft Beer Company