Dziś mieliśmy bardzo zajęty dzień, byliśmy zarejestrować naszą małą bubę. Paul chodzi dumny, że jego nazwisko choć na kilkanaście, kilkadziesiąt lat dostało nowe życie.
Od kiedy jesteśmy w domu regularnie odwiedzają nas midwife i health visitor. Praktycznie co drugi dzień mamy wizyty.
Dziękujemy cioci Brendzie za piękny kocyk, ręcznie robiony. Coś wspaniałego, że aż muszę się pochwalić.
Dziś mija tydzień we trójkę. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i nie jest.
W szpitalu w okresie porodowym spędziłam w sumie 6 dni. Ktoś powie krótko, ktoś inny, że długo.
Ostatnie 9 miesięcy minęły mi bardzo szybko, mimo, że wcale nie zdawałam sobie sprawy, że czas gna jak szalony, że dni składają się w tygodnie, te w miesiące.
Nie chciałabym brzmieć banalnie, albo pospolicie.