Macierzyństwo

pora deszczowa

Przyszła pora deszczowa na ten deszczowy kraj i wiatry, wichury i huragany nawiedzają mój dom na wzgórzu. Co rano wychodzę na ogród, aby przestawić antenę satelitarną, bo po nocnych sztormach zostaje ona przesunięta, a ja lubię tak z rana polskiego radia i polskich wiadomości posłuchać.

Ostatnio puszczam Sarze bajki na CBebbies i jest tam taka jedna pod tytułem Sarah and duck i tak wpada w ucho ta piosenka z czołówki i śpiewamy ją później przez cały dzień dziecku do ucha. A nawet ostatnio Paul mówi do mnie:
– jak będziemy mieć syna, to możemy nazwać go DUCK, będzie wtedy Sara and Duck.

Poza tym od jakiegoś czasu dajemy Sarze do jedzenia nowe rzecz. Lubi i się doczekać nie umie kiedy kolejna łyżka wyląduje w jej buzi. Większość jada za smakiem, cześć rozmazuje po włosach, ubraniu, stole, część wypluwa.
Mimo, że buba zna już wiele nowych smaków to i tak najlepsze są nadal paluszki, a z nowości lubi metki, wszelkiego rodzaju, czym dłuższa tym lepsza.

I tak mijają nam dni w tym deszczowym kraju, siedzimy w domu, oglądamy telewizję, słuchamy muzyki, jemy i tyjemy, czekamy na słońce, aby wyjść w końcu z domu bo ile można się kisić.

Close