No i chyba padło i na mnie z tym syndromem, bo od jakiegoś czasu mam ręce pełne roboty. Szykuję pokoik, sprzątam, wycieram kurze, mimo, że kurzu już tam nie ma, ale tak dla pewności.
Składam ubranka po raz któryś, układam numerami, obszywam zasłonkę, przekładam kosmetyki, porządkuję półeczki i szufladki, szykuję dekoracje na ściany, robię albumy, jednym słowem szaleję, zamiast odpoczywać.
Ostatni mój pomysł na dekoracje ścienne to obrazki z guzików.
Kupiłam płócienne kanwy, pomalowałam srebrną farbą i przymocowałam do tego różnorakie guziki.
Gotowe obrazki wiszą już na ścianie w pokoiku buby.
A prezentują się tak:
A Pan Myszak już czeka na swoją przyjaciółkę:
A jak u Was dziewczyny syndrom wicia gniazda? Rozpoznany?
Jak daleko jesteście w przygotowaniach na przyjęcie nowego członka rodziny??