Ja wolę na słono, ze szpinakiem i fetą lub kukurydzą, papryką i szynką. Nie pogardzę smażonymi lub zapiekanymi w sosie czosnkowym. Ale dzieci jak to dzieci muszą mieć na słodko. Więc dzisiaj słodziłam ten ich mały świat syropem, który niczym złoto zdobił talerze. Pomocników wiele, bałagan ogromny, wszystko sie lepi od miodu i czekolady. Ale dla takich momentów warto.
Jak to jest, że ta jedna kropla zmienia chandrę w uśmiech, smutek w radość a złość w ukojenie?