Luty rozpoczął się dla mnie pracowicie, bo od pierwszych dni miesiąca moja mała pracownia rękodzieła, szykuje się do walentynek. Zrobiłam kilka kartek typowo serduszkowych, kilka z amorem, łukiem i strzałą i jedną z romantycznym zdjęciem całujących się zakochanych.
Nie pamiętam dokładnie tego momentu, kiedy w moim życiu pojawiła się pasja. Wiem, że od zawsze było coś czemu poświęcałam swój wolny czas.
Jak przystało na zawodowego scrapera, styczeń to dla mnie przede wszystkim Dzień Babci i Dziadka. Przygotowania do tego dnia rozpoczęłam już kilka dni temu.
Mówi się, że jaki pierwszy dzień w roku, taki cały rok, więc ja już dziś szykuję się na jutro sprzatając. A sprzątam głównie na stole, gdzie zwykle wycinam i kleję.
Początek grudnia to zwykle bardzo pracowity okres dla wszystkich zajmujących się rękodziełem.
Zaczyna się okres sklepowej przepychanki. Skończył sie jeden szał zakupowy, zaczyna sie drugi. Jeszcze tydzień temu sklepy stroiły dynie, czachy i zielone ręce czarownicy.
Uwielbiam mój wolny czas, moją godzinę, dwie dziennie, gdy mam chwilę dla siebie. Wykorzystuję go pracowicie, tworzę i działam, wycinam i kleję.