W szpitalu w okresie porodowym spędziłam w sumie 6 dni. Ktoś powie krótko, ktoś inny, że długo. Dla mnie ten czas zlewa się w jeden długi dzień i ciężko mi rozróżnić poprzednią niedzielę od wrotku. Tyle się działo, że nie wiem gdzie bym miała zacząć jakbym miała to wszystko opisać. Zdaję sobie sprawę, że każdy poród jest inny, każda przygoda stawania się mamą przebiega w inny sposób.
To co dla mnie było najważniejsze w tamtym okresie to bezpieczeństwo moje i mojego dziecka, a także komfort oraz standart opieki szpitalnej. Myślałam także o takich rzeczach jak plan porodu, środku znieczulające, pobranie krwi pępowinowej, obecność parntera i położnej przy mnie.
Jak wspominam ten szpitalny czas, i co mnie zastało tam?
Ogólnie wspominam ten czas bardzo dobrze. Angielski szpital, wbrew panującej opinii wcale nie był taki straszny. Opieka nie przypominała tej, o której słyszałam nie raz z ust ekspertów krytyków. Położne i lekarze, którzy się mną opiekowali byli cudowni, cierpliwi, wyrozumiali. A że byłam w szpitalu prawie tydzień to miałam okazję poznać ich wielu. Każda z osób która się mną zajmowała, personel medyczny, panie sprzątające, podające posiłki i wodę okazali mi wiele ciepła i zrozumienia.
Oczywiście, moje doświadczenia dotyczą tylko tego jednego szpitala i tylko tego jednego porodu, więc nie są pewnie obiektywne, ale nie taka jest moja intencja. Jeśli poród w Twoich szpitalu wyglądał inaczej, napisz swoje wrażenia w komentarzu. Może to być pomocne dla innych mam, które mają przed sobą ten wielki dzień.
Szpital, w którym rodziłam to Darent Valley Hospital w hrabstwie Kent w Anglii.
Standard szpitala jak dla mnie świetny, wszystko bardzo nowoczesne i profesjonalnie przygotowane dla kobiet rodzących i świeżych mamusiek. Sale 4 osobowe, lub jedynki, w każdej piłki do skakania, osobne toalety, dobre naświetlenie, osobne szafki, fotele rozkładane dla osób towarzyszących, telewizor-telefon-internet (płatne), dużo przestrzeni, kwiaty, wszędzie czysto i schludnie.
SALE:
Na stolikach w salach leżało MENU szpitalne i codziennie można było wybrać sobie posiłki z listy. Śniadania były kiepskie, jakieś płatki z mlekiem, czy tosty z dżemem do wyboru, ale za to obiady i kolacje całkiem sobie.
MENU SZPITALNE:
Całe menu zmienia się co dwa tygodnie, zawiera do wyboru posiłki dla wegetarian, ludzi na tak zwanej soft diet (miękkiej diecie), zdrowej diecie i diecie bezglutenowej. Ogrom posiłków i ich wybór był naprawdę zaskakujący.
W praktyce dieta ciężarnej kobiety i karmiącej matki wyglądała tak:
Jak można zauważyć tutaj nikt nie każe eliminować z diety kobiecie karmiącej niczego. Jadłam i fasolkę i kalafior i smażone ziemniaczki i groszek i owoce cytrusowe i żyję, moje dziecko także, mała nie miała problemów brzuszkowych jak na razie.
Po porodzie każda z matek dostaje trzecią z kolei paczkę BOUNTY, w której znajdują się próbki kosmetyków i innych produktów dla mamy i dziecka.
A na wyjściu dziecko dostaje swoją pierwszą książkę zdrowia. Książeczka ta będzie potrzebna w kolejnych latach życia dziecka. W niej będą zapisywane wszystkie informacje dotyczące szczepień i wizyt lekarskich. Warto więc dbać o nią i pilnować regularności w uzupełnianiu danych.
BITH PLAN w praktyce
Mój poród nie obył się bez komplikacji. Po 3 dobach wywoływania porodu, córka przyszła na świat przez cesarskie cięcie. W ciągu całego tego czasu lekarze i położne bardzo pilnowały, abym była informowana o wszystkim co się ze mną działo. Cały czas pytano mnie o zgody na wszystko, wprowadzano mnie krok po kroku w procedury w wypadku takiego wywoływanego porodu. Mój plan porodu nie zakładał takiego zakończenie, ale dlatego, że był w miarę luźno napisany, można go było modyfikować zgodnie z przebiegiem porodu. Miałam dużo szczęścia, że trafiłam na dobrych, profesjonalnych pracowników opieki.
Najważniejsze założenia mojego birth plan dotyczyły niepodawania butli ze sztuczną mieszanką noworodkowi i nie mycia noworodka w szpitalu. Nie było z tym żadnego problemu. Marzył mi sie natychmiastowy kontakt skóra do skóry po porodzie i kangurowanie dziecka, ale z racji tego, że mój stan był ciężki i jeszcze kilka godzin po porodzie wymagałam intensywnej opieki, to do tego nie doszło. Nie miałam osobiście takiej możliwości, mimo, że plan porodu tak właśnie zakładał.
POBIERANIE KRWI PĘPOWINOWEJ
Długo też zastanawiałam się nad możliwością pobrania krwi pępowinowej w moim szpitalu. Okazało się, że dzięki współpracy Polskiego Banku Komórek Macierzystych z laboratoriami, które funkcjonują na terenie Wielkiej Brytanii, poród w UK nie wyklucza możliwości pobrania i przechowywania krwi pępowinowej. Należy jednak taką chęć zgłosić przed planowaną datą porodu. Po rozmowie z konsultantem i wybraniu odpowiedniego pakietu otrzymuje się umowę i pojemnik pobraniowy, który należy dostarczyć do szpitala w dniu rozwiązania. Chęć pobrania krwi pępowinowej ciężarna powinna umieścić w planie porodu, który opracowuje się wraz z położną pod koniec ciąży. Pobranie krwi pępowinowej jest prostym, nieinwazyjnym i bezbolesnym zabiegiem. Wykonuje się go tuż po narodzinach dziecka i przecięciu pępowiny.
Podsumowując, uważam, że naprawdę nie mogę narzekać ani na warunki jakimi przywitał mnie szpital, ani na opiekę jaką otrzymałam. Może nie wszystko potoczyło się tak, jak marzyłam, ale potoczyło się tak, jak miało się potoczyć.
I to jest najważniejsze!