Lifestyle, Macierzyństwo

Nie bądź żyła!- czyli kilka powodów dla których warto się dzielić

To jestem ja, a tu jest koniec mojego nosa. A to oznacza, że tutaj kończy się moje terytorium, które muszę często bronić jak lwica. A później jesteś Ty na wyciągnięcie ręki i Twoja przestrzeń. Czasami dzielimy się widokiem wieczornym, łykiem kawy, uśmiechem. Czasami pozwalam podejść Ci bliżej i oddechem Twym poruszyć me włosy na szyi. Cała reszta pomiędzy nami nie należy ani do mnie, ani do Ciebie. Zapamiętaj to sobie. Wszystko inne jest tylko na chwilę, niezależnie od tego, ile paragonów własności posiadasz w dziurawej kieszeni.

Kiedyś wmówiono nam, że mamy prawo do posiadania czegoś na własność, że mamy prawo do prywatnej lalki, kocyka, książki, telefonu i odrzutowca. I że mamy prawo się nie dzielić, bo prywatnym się nie dzieli. I że to jest w porządku. Mało tego, wmówiono nam, że dzielenie się nie jest fajne, że lepiej sobie samemu turlać piłeczkę i gnić samemu w prywatnym bagnie. Wmówiono nam, że samolubność jest super, bo można sobie przynieść własne rzeczy i mieć je sobie, tak po prostu dla siebie. I wtedy każdy sobie od siebie i dla siebie i nie będziemy sobie potrzebni nawzajem i te nasze nosy już nie będą wyznaczać żadnej granicy prywatności. Nazwano to asertywnością, która stała się świetną wymówką, aby się nie dzielić. Bo przecież łatwiej się nie dzielić i odmawiać, odwracać się na pięcie i tyle.

-.-

A ja bym chciała, aby moje dziecko widziało w życiu coś więcej niż tylko rzeczy i prawa własności do nich. Chciałabym, aby umiało zawierać zdrowe relacje między ludzkie i czerpać się nich doświadczenie. Budować przyjaźnie od podstaw i dawać coś od siebie, nawet jeśli nie zawsze jest to łatwe i zwykle wymaga poświęcenia. Ja chcę, aby moje dziecko się dzieliło, bo wiem, że wtedy i z nim się będą dzielić. Chcę, aby odróżniało pomoc od wyzysku, poświęcenie od  litości. Chcę, aby się dzieliło, mimo, że czasami nie warto i się to nie opłaca. Nie chcę iść na plac zabaw i widzieć samotne dzieci bawiące się obok siebie własnymi zabawkami. Mój świat taki nie jest i nie zgadzam się na takie wychowanie.

Wiem, że dla trzylatki jej różowe wiaderko dzisiaj jest największym skarbem na świecie, ale pragnę, aby moja córka wiedziała, że to tylko wiaderko, które można łatwo zepsuć, wyrzucić, naprawić lub kupić nowe. I chcę, aby wiedziała, że prawdziwi ludzie są ważniejsi niż to cholerne wiaderko, którym ma się nie dzielić, bo należy tylko i wyłącznie do niej. Więc cofam się do czasu przed wyjściem na plac zabaw i ustalam reguły. Nie zabieram do parku zabawek szczególnie cennych dla niej, nowych, ulubionych. Jeśli już coś zabieramy, idąc do grupy dzieci, to wybieram zabawki podzielne, gry i zabawy dla dwójki i więcej. Mówię i tłumaczę, że córka może się spotkać na placu zabaw z sytuacją, że inne dzieci będą chciały się z nią pobawić jej zabawką, szykuję ją na to, że na placu zabaw się bawi wspólnie z innymi. A nie samemu sobie prywatnie.

Dlaczego warto się dzielić?

  • Dzielenie sie to mnożenie przyjaciół
  • To lepsza atmosfera i relacje międzyludzkie
  • To poczucie zrobienia dobrego uczynku
  • To szybsze wykonanie zadania
  • To poczucie, że ktoś się zrewanżuje
  • To pomoc tym, którzy mają mniej
  • To łechtanie swojego ego
  • To bycie lepszym
  • To uszczęśliwianie innych
  • To satysfakcja bycia super
  • To cenna lekcja bezinteresowności
  • To danie komuś szansy
  • Czasami to tylko tyle, które może się okazać wszystkim dla kogoś!

Nie wierzysz? Spróbuj sam!

 

Tekst zainspirowany tekstem z bloga BlogOjciec

Close