Macierzyństwo

kołysanka

Ostatnimi czasy mój dom stał się wolniejszy, cieplejszy, bardziej przytulny. Trochę bardziej senny niż zwykle, spokojniejszy i bardziej infantylny. Gdzieś tam powoli krzyki i płacz zostaje coraz częściej ujarzmiany, a w jego miejsce co trochę słychać gaworzenie i śmiech.

W głośnikach już dawno przestały lecieć głośne dźwięki Foo Fighters, The Cure, Radiohead czy Skunk Ananise, a zamieniliśmy to na kołysanki i piosenki dla dzieci.

Naszymi ostatnimi hitami są:

– bursztynek, kropelka złotych marzeń
– fantazja, która jest od tego aby bawić się na całego
– z popielnika na Sarusię iskiereczka mruga
– laleczka z saskiej porcelany, co miała twarz bladą jak pergamin
– wszystkie dzieci nasze są, Sara, Kasia i Paul
– a ja wolę moją mamę co ma włosy jak atrament
– puszek okruszek co przybiega by z Sarą być
– przyjaciel wie kiedy odejść ma i zawsze jest gdy potrzebny jest
– pada śnieg, puszysty śnieg, Saro spójrz na świat jak z bajki cały jest
i całe mnóstwo innych fasolkowych przebojów, które ja noszę w sercu po dziś dzień i puszczam je Sarze, i śpiewam jej do ucha i nucę ile się da.

A Paul tylko co trochę upomina mnie, abym nie puszczała jej za dużo The Kelly Family i tego całego polish crap i chociaż czasem puściła jej The Beatles, Oasis, Travis, Paula Wellera i Princa.

A poniżej nasza ulubiona nocna orkiestra, która nie tylko skutecznie usypia moją córkę, ale także mnie i wszystkie zabawki w pokoju…

Photo credit: Ⅿeagan via Foter.com / CC BY
Close