Książkami Pop Up jestem zafascynowana już od jakiegoś czasu i mimo, że często odstraszają one swoją ceną, to wyszukuję je na przecenach, odkupuję od innych, czy po prostu pożyczam na chwilę, aby móc się nimi…. pobawić. Bo to takie książki, które właśnie bardziej nadają się do zabawy niż czytania. Sam tekst, jakby obok całej rozkładanki, jest dodatkiem, który ma jedynie pobudzić wyobraźnię dziecka. Więcej o samych książkach POP UP pisałam wcześniej TUTAJ i TUTAJ.
Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką kolejnej nietypowej rozkładanej książki. Urzekła mnie ona tematyką, a mianowicie, jest to książka o domkach dla lalek. Ale nie zwykłych domkach dla lalek, tylko takich domkach, na przestrzeni wieków. I tak w książce mamy domek średnowieczny, z którego wyłaniają się postaci rycerzy w żelaznych zbrojach i dam dworów. Taki domek zrobiony z kamienia, gdzie w kuchni stoją kubki i miski z drewna, a dom oświetla się zapaloną świecą. Gdzie muzyka wygrywana jest na lutni, a toasty pije się z grawerowanych kielichów.
Mamy domek neoklasyczny, wprost z XVIII wieku, mocno zdobiony ornamentami o anielskich głowach, laleczki wybierające się na bal maskowy w sukniach z tysiącem falban. Sekretne koperty, które skrywają listy kochanków oraz romantyczną biżuterię i powabne kapelusze. To dom, gdzie lala gra na pianinie, a po ciężkim dniu zasypia w łożu z baldachimem.
W trzecim domku mieszkają wiktoriańskie misie, odpoczywają one na szafkach z książkami. W kuchni jedna z lal piecze angielskie Pie, krojąc jeszcze zimne masło niewielkim nożem. W tym domku pachnie perfumami, jednym wybranym zapachem z trzech flakoników. Na ścianach wiszą obrazy z popiersiem królowej Wiktorii.
Na koniec dom dla lalek z początku XX wieku. To ten, w którym stoją kwiaty w doniczkach, stól przykryty jest obrusem z koronką, a w wannie paruje gorąca woda, gotowa na kąpiel. Tutaj na ścianach wiszą obrazy Moneta, a jedna z lal poprawia okulary na nosie.
Więcej musicie sami zobaczyć, bo co bym nie opowiedziała to i tak będzie za mało.