Czasami krzyczę na nią w złości. Zmykam ją w pokoju, zostawiam z tymi łzami na policzkach i rękawach. A ona woła, abym kolejny raz odgadła o czym myśli. Ale ja już dłużej nie mogę zgadywać, bo już północ się zbliża i zimno mi tak klęczeć przed nią, przez kolejną godzinę.