W jakim języku odrabiać lekcje z dzieckiem dwujęzycznym
Język, Macierzyństwo

W jakim języku odrabiać lekcje z dzieckiem dwujęzycznym?

Zadania domowe, z jakimi powracają dzieci ze szkoły, stały się ostatnio gorącym tematem poruszanym przez rodziców, psychologów i samych nauczycieli. Jeśli tylko śledziliście takie rozmowy, to pewnie wyrobiliście sobie własną opinię na ten temat. Nie chcę w tym poście wywoływać dyskusji na temat samej zasadności zadań domowych i roztrząsać czy są one potrzebne, koniecznie czy zbędne. Z racji mojego zawodu staję w obronie tych wszystkich nauczycieli, którzy jednak zadają zadania, z drugiej strony jako mama pięciolatki, czasami rozkładam ręce, gdy widzę jej zadania domowe, które musimy wykonywać po szkole. I może właśnie dlatego pomyślałam, że napiszę kilka słów z mojego punktu widzenia i chętnie posłucham Waszych doświadczeń w tej kwestii.

Pracując w szkole polonijnej i mając polskie zajęcia tylko raz w tygodniu, nie wyobrażam sobie, aby nie zadawać zadań domowych moim uczniom. I nie mówię tutaj o jakiś ogromnych projektach, nad którymi uczniowie będą musieli siedzieć nocami i wspólnie z rodzicami i babcią z Polski tworzyć wymyślone prace plastyczne czy pisać ogromne rozprawki  i opowiadania. Ale sporadyczność lekcji polskich zmusza nauczycieli polonijnych do zadawania prac domowych. Nie wyobrażam sobie również, że moja córka przyjdzie do domu po sobotnich lekcjach bez zadania domowego. Mimo że czasami nie mamy czasu i angielska szkoła jest ważniejsza i budzimy się w piątek wieczorem, bo o zadaniu zapomnieliśmy, to jednak za każdym razem powtarzam sobie, że małymi krokami do celu. I jeśli coś ma się z tego języka polskiego urodzić w przyszłości, to nie ma innej drogi.

Do tego dochodzi codzienna szkoła angielska. Nie jestem pewna czy w każdej angielskiej szkole wygląda to podobnie, ale u nas zadania domowe rozkładają się tak:

  • Poniedziałek– SPELLING- uczniowie dostają 10 trudnych w pisowni wyrazów do nauczenia, w piątki piszą test z pisowni.
  • Piątek– ENGLISH/MATH- większe zadania domowe zadawane są na weekend, zamiennie co tydzień angielski i matematyka. Zadania muszą być oddane do czwartku.
  • Codziennie– READING- co drugi dzień uczniowie dostają nową książkę do przeczytania, każdą książkę mają przeczytać dwa razy.

Dodam tylko, że córka jest w Year 1 i podejrzewam, że w kolejnych latach zadań domowych będzie więcej w różnej formie. Wychodzi na to, że najwięcej zadań domowych mamy na weekend i zawsze jest coś do zrobienia, jak nie z jednej szkoły, to z drugiej.

W JAKIM JĘZYKU ODRABIAMY ZADANIA DOMOWE

Chciałabym, aby odpowiedź na to pytanie była prosta, ale są dwie szkoły. Jedna jasno mówi o tym, że zadania odrabiamy z dziećmi w języku, w jakim zostało owo zadanie zadane. Czyli przykładowo. Mamy zadanie z matematyki w angielskiej szkole, więc przy odrabianiu z dzieckiem zadań matematycznych używamy tylko angielskiego słownictwa. Czyli mówimy: ten take away three, zamiast odejmij trzy. Zwolennicy tej metody argumentują to mniej więcej tak, że dziecku będzie łatwiej w szkole mówić o matematyce po angielsku, jeśli my w domu też będziemy po angielsku te trudne matematyczne słownictwo z dzieckiem ćwiczyć. Pozwolimy mu w ten sposób na szybsze i lepsze opanowanie materiały matematycznego, bez zbędnych tłumaczeń słówek i rozpraszania. Wadą tej zalety jest to, że w przyszłości może się okazać, że dziecku będzie brakować polskiego słownictwa do opisywania matematycznych zagadnień. A wtedy matematyczną terminologię będzie musiało samo nadrobić w jakiś sposób.

Druga szkoła mówi, że nie trzeba ściśle trzymać się zasady powyższej.  Można ją stosować luźno, w zależności od sytuacji lub całkowicie ją ignorować. Czyli gdy dziecko w angielskiej szkole ma na zadanie zrobić makietę lasu tropikalnego, to pomagając mu w zadaniu, możemy używać języka polskiego i opisywać las, jego faunę i florę w języku polskim. Nie musimy tym samym tłumaczyć dziecku wyrazów z polskiego na angielski, jeśli oczywiście dziecko o to nie prosi. Zwolennicy tej metody wskazują na dwutorowy rozwój dziecka, czyli nie tylko pozna ono budowę lasów, ale również wzbogaci polskie słownictwo na ten temat. Problemem tutaj może się okazać sytuacja, gdy dziecko nie będzie umiało tej polskiej wiedzy przełożyć później w szkole na angielski. Więc trzeba pamiętać o tym, że musimy być pewni, że wyrazowe odpowiedniki trudniejszych terminów w danym temacie, są dziecku znane i rozumiane.

SKĄD WIĘC WIEDZIEĆ KIEDY UŻYWAĆ DANY JĘZYK

Myślę, że warto się zastanowić, jaki mamy cel językowy i co tak naprawdę dziecko wyniesie dla siebie z takiej pracy domowej. Czy dane zadanie jest po prostu kolejnym podręcznikowym numerem do odhaczenia, czy może jest to wyzwanie, które bez względu na język zostanie w dziecku na dłużej. Warto też wziąć pod uwagę wiek dziecka i jego zainteresowania. No i najważniejszy jest rodzaj zadania, które dziecko ma wykonać. Nie trudno się domyślić, że w pewnym wieku stracimy kontrolę nad zadaniami domowymi naszych dzieci i to ono samo będzie dyktować język, którym będzie się posługiwać. I mogę się tylko domyśleć, że w pewnym momencie nie będziemy w stanie pomóc dziecku ani w matematyce czy fizyce, a już na pewno nie w języku angielskim.

Ja sama wciąż szukam złotego środka i często widzę, że gdy próbuję odrabiać angielską matematykę z córką po polsku, ona się zwyczajnie buntuje i mówi, że to się tak nie nazywa i że pani mówiła inaczej. Warto więc wziąć pod uwagę wszystko to, co może pomagać lub przeszkadzać w nauce i zadaniach domowych. A język traktować jako sposób do nauki, a nie wartość nadrzędną.

JESTEM MĄDRA PO SZKODZIE

Nie łatwo się przyznawać do błędów, szczególnie gdy nauczanie uważam za swoją mocną stronę, ale powiem Wam w sekrecie, że gdy tylko córka zaczęła poznawać angielskie litery i dźwięki, ucząc się je zapisywać, to często chciałam wybiegać przed szereg. Uczyłam ją na własną rękę literek angielskich po polsku. Aż doszło to zgrzytu, który otworzył mi oczy i zbił moją chorą ambicję na kawałki. Sytuacja wyglądała tak:

– Saro, zapisz słow WINDOW- poprosiłam córkę pewnego dnia.
– Ł po polsku czy po angielsku?- zapytała mnie zdezorientowana córka.
– Po angielsku, przecież window to angielskie słowo- odpowiedziałam.
– I z kropeczką po polsku czy I po angielsku, czyli E?- spytała jeszcze bardziej zmieszana córka.

I wtedy właśnie nastąpił ten mój moment olśnienia, że chyba jedyną rzeczą na przeszkodzie do nauki mojej córki, jestem ja sama. Jaki wniosek z tego wyciągnęłam? Język angielski zawsze odrabiam z córką po angielsku, języka polskiego uczymy się tylko po polsku. Warto też przed rozpoczęciem nauki powiedzieć jasno, w jakim języku będziemy się teraz uczyć, liczyć, czytać czy się bawić. Myślę, że takie jasne zasady pomagają w komunikacji. I we wszystkim.

 

Jakie Wy macie doświadczenia z zadaniami domowymi Waszych dzieci? Napiszcie proszę, czy macie podobne problemy jak ja i jak sobie z nimi radzicie. Będę wdzięczna!

Close