Macierzyństwo

warte zapamiętania- 1 miesiąc

Dzień warty zapamiętania. Sara ma dziś miesiąc. Strasznie nierówny był ten nasz wspólny pierwszy miesiąc. Dni przepłakane przez nas obie, przedarte rykiem i piskiem i ogromnym niewyspaniem, zmęczeniem i obojętnością.
Chciałabym napisać jakieś sensowne podsumowanie tego czasu, pochwalić się co już mała umie, co robi, że już tyle zdolności opanowała, chciałabym napisać, że jestem taka szczęśliwa, zakochana, radosna i zadowolona.
I pewnie pewnego dnia napiszę…

Kilka dni cudownych, kiedy mijały nam sprawnie, bez większego płaczu i ryków, takie spokojne, wtulone w ramionach, przewidywalne. Takie dni kiedy wydawało mi się, że mam jakąś kontrolę nad wszystkim, że panuję nad sytuacją i że wiem o co chodzi. Takie dni, na które liczę każdego poranka zanim spojrzę w kołyskę.

A później seria dni bez snu i moje wyobrażenie o tym, że niemowlak musi spać, bo przecież wtedy rośnie, rozwija się, zostaje zderzone z rzeczywistością i się okazuje, że niemowlak nie musi spać, nie musi robić nic co piszą mądre książki, poradniki, co doradzają koleżanki, inne mamy.
Mój niemowlak czasami nic nie musi, tylko płakać i być na rękach i szarpać mi sutki ze złości tak czerwonej, że aż się spoci cały jak w saunie.

Moje macierzyństwo mnie momentami przerasta, czasami zaskakuje, rozczarowuje. Mam humory gorsze niż buba i powtarzam sobie że kiedyś musi być dobrze, no musi…
I pewnego dnia, za miesiąc, dwa, pięć, będę się z tego śmiać.

I taki to nasz pierwszy miesiąc.

Close