Macierzyństwo

zima zła?

A wczoraj była piękna niedziela i lody i słońce i park. Anglia pogody nie żałowała dla nas. Więc spacer i park i lody. Znajoma z wózkiem spotkana po drodze, zielona trawa pod nogami i kilka kałuż, w których słońce się odbijało. Za to lubię Anglię, że nie zasypuje nas za często śniegiem, choć nie twierdzę, że nie tęsknie za skrzypieniem pod nogami i aniołami na śniegu. Lubię Anglię za to, że te silne wiatry i burze zwykle przynoszą słońce, że powietrze pachnie parującym deszczem i nie trzeba nosić rajtuz pod spodniami.

Kiedyś Paul powiedział, że dla niego Polska pachnie dymem z ogniska, jednego roku byliśmy u mnie w domu w okresie wypalania pól i traw i rzeczywiście całe miasto i wsie przyległe były wtedy zadymione. Miał rację, tutaj nigdy tak nie pachnie. Co najwyżej zapach z brudnej Tamizy czasami dochodzi do nas i wtedy nie wiem co gorsze, czy te ogniska polskie czy śnięte ryby.

Nie pamiętam zimy bez śniegu, to póki co taka pierwsza, nie mam nawet butów zimowych ani grubych skarpet. Czasami mam wrażenie, że ta ciągła jesień tutaj sprawia, że człowiek przestaje liczyć swoje wiosny na karku. To chyba dobrze, co nie?

 

 

 

 

 

 

Close