Macierzyństwo

miesiąc czwarty

To już chyba nasza tradycja, że trzydziestego nie śpimy całą noc, tylko balujemy. Bo kto by chciał przespać urodzinki.
Z okazji skończonych czterech miesięcy Sara pokazuję wszystkim język i puszcza bańki ze śliny jak szalona. Paul mówi, że Sara blows raspberries i muszę powiedzieć, że to określenie bardzo mi się podoba.

Poza tym ten miesiąc to także lizanie paluszków u stóp, piszczenie, że aż babcia w Polsce słyszy, pierwsze próby pełzania na brzuchu i wyrywanie maminych włosów, bo o zdejmowaniu okularów nie wspomnę.

Edit: No i mamy pierwszy rechot, śmiech na głos:) ale czad!

Close