Sydrom Drugiego MiejscaSydrom Drugiego Miejsca
Taka Ja

Spokojnie, to tylko Syndrom Drugiego Miejsca

Jest taka minuta, która określa mnie bardziej niż tafla jeziora z odbitą mą twarzą, niż papilarne, odbite linie tłuszczem na białym obrusie. Niż podpis odręczny, DNA w kropli krwi lub zdarte z wewnętrznej strony policzka. Niż mój zapach pozostawiony na tobie, włos na krawędzi umywalki, rzęsa.

To ten moment, w którym to ja jestem jedyna, wybrana spośród tłumu podobnych mi, dlatego że to ja jestem jedyna. To ten moment tuż przed werdyktem, w którym wciąż jeszcze wygrywam, w którym laury na mojej głowie, uścisk dłoni przypieczętowany spoconą ręką, brawa i fanfary i sen. To dokładnie ten moment, w którym nikt mi jeszcze nie powiedział, że nie tym razem, że może następnym, że ktoś inny był lepszy. To ten dreszcz, który cebulkami przebija naskórek krzycząc, że byłam tak blisko, za dobra, by zignorować, za słaba, aby powalić na kolana. To ta chwila, w której oddechem wymuszam na sobie poczucie ulgi i w końcu strach w brzuchu przestaje dokuczać skurczami. To właśnie w tej chwili niepokornej mogę najwięcej, bo jeszcze nie wiem, że tak niewiele.

A potem ta chwila zmienia się w scenę dłużących się ujęć, nadchodzi olśnienie wgniatające w ziemię. Piętami wbitymi w nią się bronię, chwytam się chmur nad głową, grabię co mogę palcami zakończonymi smutkiem. A potem kończę się, tak jak ta rozmowa nad ranem, gdy sen wybiera za mnie, bo mi już wszystko jedno. Kończę się za każdym razem, gdy wchodzę pod wodę i mam nadzieję, że po wdechu znów będę sobą. Gdy śmieszną miną poprawiam twarz, żenującym żartem rozbawiam się po raz ostatni, skokiem w dół, spadanie rozpoczynam.

 

Spokojnie, to tylko Syndrom Drugiego Miejsca.

Przejdzie. Przejdzie po to tylko, aby zacząć wszystko od nowa.

 

Foto: Łukasz Piecuch

Close