Zwykle nie przynoszę pracy do domu, ale tym razem robię wyjątek. Ostatnio w polskiej szkole stanęłam przed zadaniem stworzenia lekcji historii dla dzieci dwujęzycznych, które niewiele wiedzą o kraju swoich rodziców. Lekcja niby normalna, ale wyobraźcie sobie miny dziesięciolatków, które słyszą, że znów będzie historia.
Nie wiem jak Wy, ale ostatnio coraz częściej czuję presję związaną z nauką czytania mojego dziecka.
Rozwoju dzieci nie da się zatrzymać, a tym bardziej ich ciekawości do poznania prawdy.
Ta moja mała znalazła w końcu to kolorowe pudełko, które chowałam usilnie od miesiąca. Bo przecież tak jak każda rasowa matka, chowam przed dzieckiem zabawki, których ma w nadmiarze.
Książkami Pop Up jestem zafascynowana już od jakiegoś czasu i mimo, że często odstraszają one swoją ceną, to wyszukuję je na przecenach, odkupuję od innych, czy po prost
Grudzień za pasem, a to znaczy, że już niedługo Anglicy rozpoczną swoje szalone zakupy świąteczne. I kiedy mówię szalone, to naprawdę mam to na myśli.
Czytać. Czytać dziecku codziennie. Tylko tyle i aż tyle wystarczy, aby zbudować więź, która przetrwa najstraszniejsze historie, rozwinie wyobraźnie dziecka do granic możliwości dorosłego rozumienia.