Macierzyństwo

uszko

Mój brat gdy był mały miał taką zabawkę, która przypominała psa, albo niedźwiedzia. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale był to pluszowy zwierzak, nazywany przez niego Gangiem. Najlepsza zabawka, nierozłączny przyjaciel wieczornych chwil w łóżku. Nie wiem kiedy dokładnie Gang stał się dla mojego brata taki ważny, ale wiem że był. Wytulony, wykochany, Gang.

Nie pamiętam natomiast mojej pierwszej przytulanki, wiem że gdzieś w szkole podstawowej przewinęła się lalka, ubrana w czerwony strój, lokami, które gdzieś po drodze obcięłam. Pamięta, że kiedyś mama narysowała dla mnie jej postać w zeszycie do polskiego. Ale nie pamiętam niczego przed nią.

Chciałam, aby Sara miała takiego Ganga, albo chociaż lalę, z którą noc jaśniejsza, mniej straszna, przespana, do której przytuli się gdy mnie nie ma w pobliżu. Próbowałam podtykać jej pieluszkę, kocyk, misia, smoczek, coś co ułatwi jej zasypianie, coś co będzie przywoływać piękne sny, spokojne przebudzenia. Coś co pozwoli jej się uspokoić i szepnie do uszka, że już pora spać.

Sara nie ma nic takiego.
Sara ma uszko.

Close