Moje życie przez ostatnie pół roku odliczam w tygodniach. A myślałam, że jak będę w ciąży to miesiącami będę liczyć, ale nie. Jednak tygodnie. Jakby ktoś mi kiedyś powiedział, że coś będzie za 10 tygodni, 18 tygodni, albo 7 tygodni, to by to dziwnie brzmiało, ale dziś jestem ekspertem w dzieleniu na 7.
To już kolejny, 29 tydzień oczekiwań.
Moja mądra komórka pokazuje dziś:
Także jeśli wierzyć, to noszę całkiem sporą bubę pod sercem.
Ten tydzień rozpoczynam z przeziębieniem, bolącym gardłem, katarem. Puki co ratuję się domowymi sposobami, ale wzięłam tez paracetamol. Jeśli mi się nie poprawi, czeka mnie wizyta u lekarza na dniach.
Nogi nadal spuchnięte, ale elewacja pomaga trochę, bo nie zawsze czuję ból, skurcze miewam czasami, zgagę nadal codziennie.
Także bez zmian.
Taka wariacja na temat brzucha: