Od wielu lat żyję w Anglii i chociaż wciąż mi się wydaję, że przyjechałam tu dopiero wczoraj, to dziś myślę o tym miejscu jak o domu. Początki były ciężkie, taka obca i samotna nie byłam nigdy wcześniej. Wszystkiego uczyłam się od nowa, nowe miejsca i nowe wyzwania zasypywały mi głowę. Ale kilka drobnych rzeczy ułatwiło mi oswoić to moje nowe życie. Może i Tobie się przyda.
Moja lista MUST HAVE na emigracji:
1. Zdjęcia– na ścianiach, na biurku, na lodówce. To gdzie one się znajdą nie ma znaczenia, ważne aby były osobiste, aby każde spojrzenie na nie rozgrzewało od środka. Mogą to być zdjęcia rodziny, która została daleko, kota który czeka w starym domu, zdjęcia ulubionego miejsca, ławki w parku, przyjaciela.
2. Książka kucharska– a właściwie przepisy domowe i smaki z dzieciństwa. Zawsze w kuchni pod ręką, gdy miałam ochotę na domowy obiad. W praktyce często wyglądało tak, że dzwoniłam do domu, do mamy z pytaniem a jak się to robi? Zresztą do dziś zdarza mi się wymieniać przepisy przez internet.
3. Muzyka– dla mnie to płyty Bartosiewicz, Kowalskiej, Universe, Hej, ONA. Muzyka, która zawsze kojarzy się z czasem, gdy było się nastolatkiem, zamkniętym w swoim pokoju, z okresem buntu, dorastania. Muzyka, która gdy wypełni mieszkanie, zmusza do uśmiechu i skakania ze szczęścia.
4. Ulubiony sklep– po przyjeździe do Anglii długo nie umiałam odnaleźć się w smakach tutejszej kuchni. Dlatego pobliski sklep z polskimi towarami ratował moje kubki smakowe. Początkowo kupowałam tam też polskie leki i inne mi znane produkty. Tylko tam mogłam kupić polski twaróg, chleb polski, kawę inkę czy kabanosy. Sklep to też pani sprzedawczyni, która znała wszystkie plotki z kraju i chętnie sie z nimi dzieliła, ale to też kontakt z innymi Polakami.
5. Polska prasa– i szeroko pojęty kontakt z pisanym językiem polskim. Ulubiony kryminał po polsku, czy tomik wierszy w ojczystym języku umilał mi wielokrotnie wieczorny samotny czas. W pierwszych latach pobytu w Anglii kupiłam więcej polskich książek niż w całym moim życiu. Z księgarni internetowej wykupiłam chyba wszystkie kryminały, a w moim domu na ścianie zawisła specjalna półka z polską literaturą.
6. Internet– połączenie ze światem, czy to za pomocą skype, czy zwykłej komórki. Przydatny gps i inne programy internetowe, które nie raz ratowały mi życie, poprzez natychmiastowy kontakt czy wyszukanie informacji.
7. Tubylec– czyli ktoś kto, zna wszystkie banki, dentystę, bibliotekę w obcym miejscu. To ktoś wie, jak dojechać w pięć minut na pogotowie, gdzie ubezpieczyć mieszkanie i naprawić samochód za pół ceny. To w moim przypadku, ktoś, kto pomagał przy tłumaczeniu dokumentów i pomagał w rozumieniu niezrozumiałego.
8. Przyjaciel– na końcu, ale tak naprawdę zawsze pierwszy. Bez niego ani w kraju, ani na emigracji nie da sie żyć. Niezbędny zawsze i wszędzie. Jedyny, mój, Przyjaciel!
A jakie są Wasze listy rzeczy niezbędnych do osiedlenia w nowym miejscu?
Bez czego nie dalibyście rady?