Zwykle nie przynoszę pracy do domu, ale tym razem robię wyjątek. Ostatnio w polskiej szkole stanęłam przed zadaniem stworzenia lekcji historii dla dzieci dwujęzycznych, które niewiele wiedzą o kraju swoich rodziców. Lekcja niby normalna, ale wyobraźcie sobie miny dziesięciolatków, które słyszą, że znów będzie historia.
Na fali ostatnich politycznych meandrów pod tytułem Brexit, bardzo się dziwię, że wciąż tak wielu Polaków decyduje się na wyjazd do Anglii.
Zdarzyło Wam się kiedyś kupić ticket, zabookować samolot, jechać na holiday i mieć busy czas w pracy? Mnie to się zdarza notorycznie, nawet gdy rozmawiam z moją mamą przez telefon,
Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność sześciolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj sześćipółletniej, córki.
Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność pięciolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj pięćipółletniej, córki.
Wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. Bo cóż to jest 10 lat? Odległość jak stąd w kosmos i z powrotem. Około półtora metra i czterdzieści kilogramów człowieka.
Nigdy nie planowałam zostać mamą dwujęzyczka, w sumie nigdy o tym nie myślałam. Ale jak przyszło co do czego, okazało się, że bardzo interesuje mnie ten aspekt wychowania mojej córki.