A w czasie oczekiwań szykuję mieszkanie na dziecko. Trochę sprzątam, układam, chodzę i wydeptuję drogi pomiędzy pokojami i łazienką.
Tu zerknę i coś przesunę, tam wejdę, wytrę kurze, albo i nie.
Pogoda zaskakująca jak na angielską, upały strasznie, duszno i parno, a deszczu od tygodni nie było.
Miałam w planach zwiększyć częstotliwość spacerów, ale się nie da, taki skwar, a ja już nie mam ciuchów letnich w moim rozmiarze. Musiałabym chyba w bikini chodzić, żeby czuć się w miarę wygodnie.
Kącik buby już prawie gotowy, brakuje lampki, literek, poduchy i kilku drobnostek.
Ale przede wszystkim brakuje w nim Sary, bo bez niej i tak pokój wydaje się pusty…