Bycie rodzicem to wspaniała przygoda, a kiedy wychowuje się dwujęzyczne dziecko to ta podróż nabiera podwójnego znaczenia i to tak czasami dosłownie. Rozumienie świata przez dzieci dwujęzyczne często przekracza tradycyjne myślenie o nim, a ja sama czasami się łapię na tym, że to co dla mnie jest oczywiste, dla mojego dziecka wcale takie nie musi być. Układamy drewniane literki, pokazuję jej literkę h, a ta krzyczy dom! Kiedy mówię jej, że ma pokazać tacie lwa, ona biegnie do niego i warczy i mówi I am a lion. Jest zawsze krok przede mną, rozumie nie tylko słowa wypowiedziane w naszych językach, ale gesty i mimikę twarzy towarzyszącą temu.
Jest taka sama jak jej rówieśnicy, przebiera nogami do głośnej muzyki, złości się, gdy musi na coś poczekać. Nie różni sie niczym od dzieci w jej wieku, ciekawi ją świat i wciąż uczy się, że musi jeszcze urosnąć, by dosięgnąć do najwyższej półki w pokoju. W jej małej głowie rośnie tysiąc dwujęzycznych teorii, słów i zdań, które mieszają się niczym w szklance wody. Tysiąc dwujęzycznych pomysłów, które nigdy nie mają czasu na sen i nigdy nie są zmęczone.
Pytacie mnie, jak to jest mieć dziecko dwujęzyczne? Świetnie, odpowiadam, naprawdę świetnie, tylko czasami takie pytania i komentarze wypływają na brzeg mojego macierzyństwa.
– Czemu ona jeszcze nie mówi polsku?
Kiedyś kiedy jeszcze nie miałam córki spotkałam na lotnisku pewną młodą kobietę z dzieckiem. Dziecko mówiło do mamy po angielsku, a ta odpowiadała do niego po polsku i tak toczyli godzinne dialogi przez cały lot. Było to dla mnie zadziwiające, jak można mieć dziecko, które nie mówi w języku mamy, jakie to zaniedbanie i niedopilnowanie ze strony rodziców. Że się matce nie chciało dziecka uczyć i teraz ma. Patologia. I takie myślenie towarzyszyło mi do momentu, aż ja sama stałam się tą młodą kobietą z dzieckiem.
Nie znam przepisu jak przyspieszyć naukę języka polskiego, jak sprawić, aby dziecko chętniej odpowiadało i uczyło się piosenek po polsku. Ale wiem, że robię wszystko jak trzeba, nie mam parcia na chore powtarzanie słówek i zmuszanie do polskości. Wiem, że wymowa polskich wyrazów jest trudniejsza niż angielskich, i że kontakt z polskim nie jest tak częsty jakbym chciała. Ale wiem, że pewnego dnia ta moja mała będzie mówić po polsku lepiej niż niejeden polak.
– A nie boisz się, że pewnego dnia jej nie zrozumiesz?
Czy ktoś z Was właściwie zna kogoś, kto nie jest w stanie porozumieć się z własnym dzieckiem? I nie mówię tu o różnicy światopoglądowej, ale o zwykłym dialogu codzienności. Mam koleżankę, która wychowuje syna niepełnosprawnego z porażeniem mózgowym, chłopiec ten od urodzenia nie mówi, a porozumiewa się ze światem jedynie za pomocą gaworzenia i jęków. Koleżanka nigdy nie miała problemów, aby syna zrozumieć i twierdzi, że dokładnie wie, czego mu akurat potrzeba i czego w danej chwili chce. Więc kiedy słyszę pytanie, o moje obawy zrozumienia córki, to zwykle to samo pytanie kieruję do pytającego.
Ale, żeby nie było tak pięknie, to rzeczywiście są takie momenty, kiedy wyobrażam sobie moje dziecko studiujące nauki ścisłe albo medycynę, albo planetologię i oceanografię i wtedy myślę, że nigdy nie będę w stanie jej zrozumieć i podążać za jej pomysłami i wiedzą. Tak jak dzisiaj nasi rodzice nie rozumieją naszej mowy potocznej i języka, który jest zrozumiały tylko dla ludzi internetu.
– Ta cała dwujęzyczność spowolni jej naukę w szkole.
Jak każdy rodzic mam obawy, czy moja córka da sobie radę w szkole, czy będzie akceptowana, lubiana. Czy nauka będzie dla niej przyjemnością, jak odnajdzie się wśród innych dzieci i dorosłych. Byłabym naiwna myśląc, że nigdy nie będzie miała problemów i trudności. Ale jedno wiem z całą pewnością, że nawet gdy tak się stanie, to powodem tego nie będzie dwujęzyczność.
Umiejętność posługiwania się wieloma językami nie jest powodem opóźnienia rozwoju czy gorszych wyników w szkole. Mineły czasy gdy dwujęzyczność była traktowana jak ewentualna opcja, dzisiaj to konieczność funkcjonowania. To podstawa sukcesu w świecie, gdzie tylko najlepsi są w stanie osiągać sukces na miarę złota.
Bycie mamą dziecka dwujęzycznego nie zawsze jest proste, często przychodzi nam przedzierać się przez mieszankę słów i znaczeń. Zgadywanie o czym dziecko mówi to nasza codzienność, szczególnie kiedy jeszcze jest za małe, aby całymi zdaniami wyjaśnić wszystko dokładnie. Bywa, że nasze dzieci złoszczą się na nas, że ich nie umiemy zrozumieć, że muszą powtarzać po kilka razy i pokazywać palcem. Jest to przygoda, na którą wybrałyśmy się bez słownika i tłumacza, ale za to z ogromnym poczuciem dumy, zadowolenia i matcznynej satysfakcji.
Nie zamieniłabym tego na nic innego!
-.-
Temat dwujęzyczności poruszałam już wczesniej:
Bilingwizm czyli dwujęzyczność
10 kroków pomagających twojemu dziecku rozwijać się dwujęzycznie
Photo credit: Jon Grainger via Foter.com / CC BY