Wczoraj podjęłam decyzję dotycząca mojego odejścia na urlop. I tak zostało mi dwa tygodnie pracy, a później biorę 4 tygodnie urlopu wypoczynkowego, który mam jeszcze zaległy z poprzedniego roku, następnie idę na 39 tygodni urlopu macierzyńskiego. A po tym wszystkim jeszcze mi się będzie należało około 4 tygodnie urlopu wypoczynkowego za 2013 rok. Także prawie rok będę w domu.
Miałam ambitne plany pracować dłużej, ale niestety z nogami nie ma poprawy, jeszcze rano jestem w stanie zlokalizować kostki, ale po 6 godzinach w pracy mam banie, a nie stopy. I samo puchnięcie mi tak nie przeszkadza, ale ból, który temu towarzyszy już bardziej.
Szefowe chyba coś się domyślały, że szybciej spasuje, bo widziały jak się męczę w pracy i chodzę jak kulawa. Więc nie było problemu.
Doszły mnie słuchy, że koleżanki z pracy robią zbiórkę dla mnie, aby kupić mi coś na wyprawkę i tak strasznie mi miło. I muszę udawać, że nic nie wiem. Ale już się doczekać nie mogę 🙂
Czyli będzie tak:
13 maj 2013- 9 czerwiec 2013- holiday (za 2012)
10 czerwiec 2013- 9 marzec 2014- maternity (płatny)
10 marzec 2013- 6 kwiecień 2014- holiday (za 2013)
7 kwiecień 2014- powrót do pracy
(ewentualnie mogę wziąć jeszcze 3 miesiące maternity bezpłatnego jakbym nie mogła się od mojej buby odlepić)
Photo credit: Loving Earth via Foter.com / CC BY-NC-SA