Lifestyle

nie będziemy w telewizji

Nie. Nie będziemy w telewizji. Nie nakręcą o nas filmu.  Jestem Kasia, przyjechałam do Anglii 6 lat temu za przysłowiowym chlebem. Przyjechałam tu z jedną walizką wypełnioną dwoma parami spodni, słownikiem polsko- angielskim, pustym portfelem i mapą Londynu. Przyjechałam tu bo nic mnie w Polsce nie trzymało, nie wyciągało ręki do mnie, nie prosiło zostań, nie dawało szans, nie otwierało ramion. Przyjechałam, żeby uciec od życia, które nie dawało perspektyw, które rozczarowywało na każdym kroku, które męczyło. Zostawiłam za sobą cały tamten świat. Nie było łatwo. Zaczynając od nowa, od kropki na pustej kartce zapisałam w ciągu tych kilku lat grubą księgę. Dziś jestem z siebie dumna.

Zadzwoniła do mnie pani z telewizji. Nagrywają film dokumentalny o Polakach emigrantach i ich życiu. Szukają „mięsa”, czegoś co sprzeda się łatwo, kogoś, kto swoją historią nabije widzów, zaszokuje, przerazi, wbije w fotel, wystrzeli w kosmos.

A ja co?

Nie jestem ciekawa, moja historia jest jak historia tysięcy innych Polaków tutaj. Mi się udało. Nie mam konfliktu z prawem, nie uciekam przed policją za zamordowanie teściowej, nie czekam na przeszczep wątroby, nie walczę na miecze i kusze z rodziną w Polsce, nie mieszkam pod mostem i za funta nie sprzedaję swojego ciała. Nie opowiem na ekranie o brudach rodzinnych, mimo, że jak każdy chowam je skrzętnie w szufladzie, nie przyznam się do porażek i słabości, aby inni mogli czuć się przez to lepiej.

Jestem emigrantką, ale staram się żyć tak, jakby to nie miało znaczenia. Osiągam sukcesy i doceniam to co mam. Udaje mi się realizować marzenia, wspinać się po drabinie, mimo, że nie jest to proste. Nie myślę za często o tym, co straciłam przyjeżdżając tutaj. Nie myślę, bo to nic nie zmieni. Częściej natomiast zastanawiam się nad tym, co zyskałam. Takie historie nie są ciekawe, mimo, że są prawdziwe.

Skoro moja historia nie nadaje się do telewizji, jestem nudna jak flaki z olejem, zastanawiam się co Was tu trzyma. Codziennie wchodzi na ten blog tysiące osób, powracacie, komentujecie, piszecie maile.

Czemu ja?

Czego pani z telewizji we mnie nie zobaczyła?

Close