Ostatnio temat Rodzicielstwa Bliskości wszędzie gdzie spojrzę, uszami wychodzi, więc siłą rzeczy nie udało mi się przejść obok niego nie czytając o tym, nie myśląc o tym i nie konfrontując tego z moim poczuciem wartości, moją wizją macierzyństwa.
I wyszło na to, że jestem taką niedoskonałą wersją matki, jaką bym chciała być.
Bo zbyt często brakuje mi sił, aby nosić i bujać w nieskończoność w pozycji, której tylko dziecku pasuje. Bo czasami mam dosyć i krzyknę sobie w złości i gniewie, zamiast zrozumieć, że płacz to przecież jedyny sposób komunikacji. Bo nie karmię na żądanie, a tylko wtedy gdy wierzę, że jest na to pora. Bo nie śpię z małą, bo mogłabym tyle ambitnych rzeczy zrobić, a nie robię. I mimo, że daję siebie całą, to moje dziecko oczekuje jeszcze więcej, a ja nie Salomon i z pustego nie naleję.
I myślę, że to nawet nie trzy miesiące razem, a ja już poległam w tylu kwestiach, że głowa boli.
I nie wiem jak innym udaje się być „blisko”, gdy ja zatęsknić bym chciała, choć na chwilę.
No jak Wam się to udaje?
I dla jasności: NIE wyobrażam sobie wychowywania innego niż przez bliskość i dzięki bliskości. I wiem, że pewnego dnia mi się uda być lepszą mamą niż jestem dziś. Bo dziś jestem zagubioną,samotną, zmęczoną, wściekłą, sfrustrowaną i bezradną matką, która ma głowę w chmurach.
O rodzicielstwie bliskości pisały również:
Hafija
My Little Madness
Koralowa mama
Polishmummy
Spij malenstwo
Chabazie
Con-esperanza-por-la-vida