Pierwsza wizyta w ciąży u lekarza w UK wcale nie wygląda tak jak by się można było spodziewać i nie ma nic wspólnego z tym, jak to przebiera w Polsce. Także jeśli jesteś w ciąży to pamiętaj, że prowadzenie ciąży na Wyspach, może Cię trochę zaszokować, przynajmniej na początku.
Lekarz i ciąża
Powiedziałam Paulowi, że musimy iść do lekarza. A ten spokojnym głosem uświadomił mi, że tu gdzie żyjemy, czyli w Anglii to prowadzenie ciąży i wszystko wygląda inaczej, niż to, z czym ja miałam do czynienia wcześniej. No i się nie mylił, niech to.
Myślę, sobie, że dzieci się TU rodzą, zdrowe też, przyrost naturalny jest, więc chyba i ja dam radę. Ale tyle się nasłuchałam o ciąży w UK, że nie wiem sama w co wierzyć. Nic, trzeba przeżyć na własnej skórze, na własnym brzuchu.
Po tygodniu jednak poszliśmy do lekarza. Z racji tego, że tutaj nie chodzi się prywatnie do ginekologa, a ciąże w UK prowadzi midwife (położna), wszystko trzeba ustalić najpierw z GP (lekarzem rodzinnym).
Pierwsza wizyta u GP
GP spojrzał na mnie i spytał się, czy jest to planowana i chciana ciąża. Kiedy odpowiedziałam, że TAK, to zaczął zadawać kolejne rutynowe pytania, jak: kiedy miałam ostatni okres, długość cykli, czy biorę kwas foliowy, czy biorę jakieś inne leki, itp.
Zmierzył mi ciśnienie, powiedział, że jestem w 6 tygodniu ciąży i że EDD (termin porodu) mam na 16.07.2013.
Powiedział również, że on wyśle moje wszystkie dokumenty do mojej midwife i ona skontaktuje się ze mną i od tego momentu to ona będzie prowadzić moją ciążę.
I tyle.
Wyszłam z tego gabinetu strasznie rozczarowana, bo tyle to ja sama wiedziałam.
No ale postanowiłam nie panikować, powtarzałam sobie, że przecież w Anglii miliony dzieci się rodzi, i zdrowe się rodzą i przyrost naturalny jest to i ja tez dam radę…