Wiosenne oczyszczanie dopadło i mnie. Jakiś czas temu z porannej kawy przestawiłam się płynnie na wodę z cytryną, a później wodę z octem jabłkowym i cynamonem. A od jakiegoś czasu popijam kwas buraczany przed wyjściem z domu.
Wiecie, że ja większość mojego życia jestem na diecie? Takie wynurzenia z okazji nowego roku i postanowień noworocznych, które przypominają mi właśnie o tym.
Moja koleżanka powiedziała mi dzisiaj, że ona nigdy w życiu nie piekła domowych pierniczków na święta.
Mam taką przyjaciółkę, do której gdy tylko wpadam na chwilę, to częstuje mnie sernikiem i winem. U niej zawsze jest coś dobrego do jedzenia, a wszystko co robi pachnie i smakuje pysznie.
Przepis na zieloną kanapkę jest bardzo prosty, wystarczy ogródek, albo doniczka na oknie.
Kuchnia angielska nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, nie jestem jej wielkim fanem, ale staram się próbować nowych rzeczy z czystej ciekawości.
Kiedy siedem lat temu przyjechałam do Anglii i miałam zrobić pierwsze samodzielne zakupy, aby z nich później ugotować mój pierwszy samodzielny angielski obiad byłam załamana. Moja znajomość angielskiego asortymentu sklepowych półek była zerowa i nawet znalezienie bułki tartej graniczyło z cudem.