Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność sześciolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj sześćipółletniej, córki.
Jeśli mnie zapytacie, czy jest jakaś rzecz, której żałuję z czasów w mojej młodości, to odpowiem Wam bez wahania, że to właśnie nauka (dokładniej nie nauka)
To nie będzie post o trudnych rozmowach z nastolatkami, którzy nie chcą słuchać swoich rodziców. Chociaż pewnie jakieś przełożenie długoterminowe się tu znajdzie.
Zdarzyło Wam się kiedyś kupić ticket, zabookować samolot, jechać na holiday i mieć busy czas w pracy? Mnie to się zdarza notorycznie, nawet gdy rozmawiam z moją mamą przez telefon, potrafię wtrącić całkiem przypadkiem, jakieś angielskie słowo, którego ona nie rozumie.
Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność pięciolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj pięćipółletniej, córki.
Wielojęzyczność to przyszłość i ja sama nie mam co do tego wątpliwości.
Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność czterolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj czteroipółletniej, córki. Pierwsza część DWUJĘZYCZNOŚĆ DWULATKA oraz druga DWUJĘZYCZNOŚĆ TRZYLATKA powstała kolejno rok i dwa lata temu.