Lifestyle

upalny weekend w Gravesend

W Polsce już po zakończeniu roku szkolnego, ale u nas jeszcze nie. Nam został jeszcze festyn i zakończenie roku. Nasza szkoła kończy zajęcia za 2 tygodnie i ja ciągle się zastanawiam, czy na rozdanie świadectw przyjadę z wózkiem czy jednak doturlam się w całości.

Wczoraj w naszej szkole organizowany był Summer Fair, czyli letni festyn i my jako wspólnota polska mieliśmy możliwość wystawić nasze polskie stoisko i promować to co mamy najlepsze, najlepsze bo polskie:)

Pogoda dopisała, ludzie z całego miasta i okolic przybyli, występy, koncerty, ogniska, jednym słowem upalny weekend rozpoczął się wczoraj sukcesem.

A tak promowaliśmy wczoraj nasz kraj i naszą polską szkołę:

 

 

 

Największą atrakcją okazał się chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym, a później chrusty i domowe wypieki.
Wysmarowałam chyba z 500 kromek tym smalcem, i oczywiście kilka sama zjadłam, bo jak tu się oprzeć:)
Poza tym nasze stoisko z jedzonkiem biło na głowę angielskie spalone hamburgery, ciasta oblepione cukierkami i ich kolorowe babeczki, lizaczki, żelki. Ja się nie dziwię, że mieliśmy największe kolejki!
Wróciłam do domu wymęczona z czerwoną twarzą od słońca bo znów się spiekłam jak rak.

 

Close