Macierzyństwo

… bez czapeczki

No i po wielkim oczekiwaniu, wypatrywaniu pojawił się na schodach szpitala On- Royal Baby Boy. I było pięknie, podniośle i królewsko i wyglądali uroczo, rodzinnie i tak bardzo szczęśliwie. A później posypały się słowa ekspertów krytyków, że jak tak można, takie małe, takie bezbronne, dopiero co urodzone i BEZ CZAPECZKI.

A potem było jeszcze gorzej, że FOTELIK ŹLE PRZYPIĘTY, że jak tak można przyszłego dziedzica korony narażać na utratę zdrowia i życia, bo w razie wypadku i stłuczki to przecież tragedia gotowa. I ostrzeżenia dla nas, zwykłych zjadaczy chleba: „Rodzice! Nie przewoźcie dzieci tak jak William i Kate”. I chciałaby się rzec: jezusmaria, ale czasami brak słów i bezradność odbiera mowę.

Dla tych, którzy trochę bliżej Londonu i byli tam i widzieli, to nie trzeba tłumaczyć, że upały w Anglii okropne od tygodni, że po 35 stopni w cieniu i że grzechem by było taką czapkę i szalik niemowlakowi w tym momencie zakładać. Bo pewnie po chwili cała obstawa lekarskiego grona, która stała obok, leciała by na pomoc pocącemu się Royal Baby Boy.

I przypomniał mi się taki dowcip, który usłyszałam tutaj niedawno:
– jak rozpoznać polskie dziecko latem, na placu zabaw?
– to to jedyne ubrane w czapkę, szalik i rękawiczki.

Ale więcej o przegrzewaniu dzieci to może innym razem, bo ja jeszcze doświadczenia nie mam w tym temacie, ale niedługo pewnie moje polskie czapeczkowe wychowanie, zderzy się z angielskim bezczapeczkowym wychowaniem Paula i wtedy napiszę o tym więcej, posiłkując się własną praktyką.

A wracając do fotelika i tak szumnie nazwanego przez ekspertów krytyków PRZEWOZU DZIECKA, to ja widzę to tak:
Wchodzą do auta, ulice obstawione z obu stron, droga pusta, wszystkie zbędne pojazdy usunięte z drogi, obok pojazdu biegnie po czterech ochroniarzy z każdej strony, prędkość auta 30 km na godzinę, podróż nie zajmuje więcej niż 7 minut.
Ryzyko jest zawsze, ale afery nie powinno być…

Close