Karmienie zaczyna się w głowie… Nikt nie musiał mi mówić, że karmienie jest najlepsze, przekonywać o cudowności mleka matki. Nikt nie musiał argumentować o wyższości nad mieszanką, po prostu to wiedziałam. Nie wiedziałam tylko jednego, że będzie mnie to tak wiele kosztować.
Kiedy zdecydujesz się karmić piersią nikt nie powie ci o dobowej rutynie dwugodzinnej, o nieprzespanych nocach, wyłączności dla dziecka, wykończeniu. Nikt nie wspomni o bólu, nawałach mlecznych, gorączkach, złości niemowlaka nad cycem, czerwonym od krwi mleku. Nikt nie ostrzeże, że będziesz musiała to zrobić całkiem sama, że nikt w nocy nie będzie wstawał za ciebie, nikt nie wyręczy, nie zastąpi, nie odciąży. Nikt ci nie powie, że za całą masą dobroci mleka matki stoi tyle samo jej poświęcenia.
Karmienie zaczyna się w głowie i też tam kończy. Trochę mi dziś żal i pusto, bo pewien etap w życiu mojej córki dobiegł końca, otwarłam ramiona a ona po prostu z nich wybiegła. Jeszcze przez jakiś czas będzie mi tego brakować, tej naszej wspólnej drogi mlecznej, ale będę dzielna, bo nie żałuję ani jednej kropli, ani jednej kropli nie żałuję.