Ostatni tydzień to jakieś wyzwanie zdrowotne dla mnie. Czuję się jakbym igrała z chorobami. W pracy mamy wirusa, jakaś grypa żołądkowa, cholerstwo, wszyscy chorzy, wymiotują i biegunka.
A w domu nie lepiej, Paul gorączkuje, boli go gardło, kaszle i leci mu z nosa.
A my się trzymamy zdrowiutkie jak ryby.
Od momentu kiedy odkryłam, że jestem w ciąży usilnie rozglądam się za wyprawką dla mojego dziecka.
Zaczynam dziś 27 tydzień ciąży. Mądry internet mówi, że moja buba może ważyć już nawet kilogram, i otwiera oczy.
Od jakiegoś czasu zauważyłam, że mój brzuch twardnieje.
Pół roku temu myślałam, że kwiecień będzie ciepłym wiosennym miesiącem, i że będę mogła ubrać spódnice, sukienki, i nie będę się musiała męczyć z niewygodnymi spodniami.
Wróciłam właśnie od położnej i jestem w skowronkach. Co prawda nie było dziś mojej położnej, bo jest chora, więc przyjmowała mnie jakaś inna, ale też fajna babka.
Witamy w 26 tygodniu ciąży. A witamy się po kolejnej nieprzespanej nocy i z bólami piersi.