No i zaczęła się pora deszczowa. I na nic przywoływanie lata, zakupy letnich butów i sukienek, na nic letnie promocje koszulek na ramiączkach, słoneczna opalenizna i lody w zamrażarce. Siedzimy w domu, dostajemy świra i tylko sąsiadki wariatki ratują mnie od popełnienia autodestrukcji.
Wczorajszy wieczór wspomnieniowy potwierdził mnie w przekonaniu, że wychowujemy narcyza, który paluszkiem wskazuje każde zdjęcie na ścianie ze swoją podobizną, uśmiecha się do si
Jest już po drugiej, kończymy obiad, popijamy wodą, wycieramy buzie i ręce.
Jest kilka powodów, dla których gdybym tylko mogła, cofnęłabym czas. Żeby znów być dzieckiem, które uśmiecha się częściej niż którykolwiek dorosły.
Maj był fajny, przyniósł dużo zwątpienia, wyczerpania ale i też wiele satysfakcji.
Za nami kwiecień. Wiosna zagościła u nas na dobre i jak to tutaj bywa pada częściej niż zwykle. Na ogrodzie trawy tyle, że dmuchawce i mlecze ledwo wystają ponad nią.
Sara skończyła osiem miesięcy. Czyli jakby nie patrzeć i mi przybyło trochę.