Emigracja

Wysłałam dziecko do angielskiej szkoły, ale tego się nie spodziewałam…

Mija tydzień, od kiedy ta moja mała chodzi do angielskiej szkoły, a ja sama wdrażam się w angielski system edukacyjny. Wakacje minęły tak szybko, że ostatni poniedziałek przypomniał mi, że to już pora! I dobrze, bo chyba powoli zapominałam jak to jest mieć pusty (i czysty) dom. Reception dla córki wybraliśmy już przed wakacjami, kilka wizyt w samej placówce, spotkania z nauczycielem i dyrektorem szkoły upewniły nas w przekonaniu, że to to.

Pierwszy września nie przywitał nas dzwonkiem wzywającym na lekcje, gdyż nasza klasa (Year R) zaczynała dwa tygodnie później. Emocje rosły z oczekiwaniem, mundurek wisiał na drzwiach gotowy, worek na PE pękał z dumy, a sama córka przejęta nową panią od tygodnia bawiła się w szkołę, tylko i wyłącznie.  I gdy myślałam, że już jest wszystko dopięte na ostatni guzik i nic mnie nie dziwi, zaczęło się!

Wizyta nauczycieli w domu

Wizyta nauczycieli w domu dziecka jest czymś bardzo popularnym w Anglii i ma na celu obserwowanie i poznanie dziecka w jego własnym środowisku. Jest to również dobry moment, aby na spokojnie porozmawiać z nauczycielem prowadzącym i uprzedzić o ewentualnych problemach zdrowotnych dziecka, opowiedzieć o tym, co ono lubi, w czym jest dobre i co go uspokaja.

Na wizytę domową szykowaliśmy się od rana, a właściwie już w poprzedni wieczór wyszorowałam dom, a właściwie pokój i łazienkę, wywietrzyłam mieszkanie, wytarłam kurze i samą siebie zrobiłam na bóstwo. A co najważniejsze przygotowaliśmy córkę na spotkanie z gośćmi ze szkoły. Wizyta przebiegła wyśmienicie, gdyby nie to, że ta nasza mała przez cały czas chowała twarz w rękach i ani na sekundę nie pokazała się nauczycielkom. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie, brawo córeczko!

Headteacher przy drzwiach

Pierwszy dzień szkoły, wczesny poranek, ubieranie się, mycie zębów i poranne mleko, a wszystko to w piętnaście minut, rekord. I tak wylądowaliśmy przed bramą szkoły dużo przed czasem. A tam niespodzianka, sama pani dyrektorka przywitała nas z uśmiechem. Myślałam, że źle zaparkowałam i to dlatego tak macha do mnie, abym może przestawiła auto, ale nie! Drugiego dnia to samo i dzień później także, czwartego się przyzwyczaiłam i już dziś mnie to nie dziwi.

I rzeczywiście tak w Anglii bywa, że bardzo często przy bramie wejściowej do szkoły stoi sam dyrektor lub inny nauczyciel i pilnuje, aby wszyscy uczniowie weszli bezpiecznie do budynku. Niesamowite.

Pierwszy tydzień tylko trzy godziny dziennie

Dzieci rozpoczynające naukę w angielskich szkołach bardzo często wprowadzane są w rutynę szkolną stopniowo. W wielu szkołach cały wrzesień przeznaczony jest na adaptację dzieci w nowym miejscu i może to wyglądać różnie w zależności od szkoły. W pierwszy tydzień września lekcje szkolne trwają zwykle tylko po trzy godziny dziennie, w małych grupach. Zwykle uczęszczają na nie tylko dzieci młodsze, urodzone w ostatnich miesiącach roku szkolnego, które dopiero co skończyły cztery lata. Kolejne tygodnie to zajęcia w szkole do przerwy obiadowej, dzieci kończą wtedy lekcje po godzinie 13. Całość klasy spotyka się dopiero w trzecim tygodniu września i zostaje w szkole na całe sześć godzin.

Świetne rozwiązanie dla dzieci młodszych, nieśmiałych, takich dla których szkoła to ogromny stres i tęsknota za mamą. Gorsze rozwiązanie dla pracujących rodziców, którzy nie mogą sobie pozwolić na tygodnie wolne od pracy.

Angielskie pismo ręczne

Dziecko idące do angielskiego Reception powinno umieć napisać swoje imię i liczyć do 20. Powinno też samodzielnie się rozebrać i ubrać oraz posługiwać się sztućcami. Takie wytyczne dostaliśmy ze szkoły przed rozpoczęciem roku szkolnego. Tak więc przez wakacje starannie ćwiczyliśmy te umiejętności. Mimo że córka wcześniej już umiała pisać swoje imię literami drukowanymi, to nie wystarczało. Jakie było moje zdziwienie, gdy pierwszy raz zobaczyłam tradycyjny sposób, w jaki uczy się dzieci, pisać w tutejszych szkołach. Fachowo nazywa się to CURSIVE WRITTING i jest problemem nie tylko dla dzieci, ale i rodziców, którzy spotykają się z tym pierwszy raz. Każda mała litera w angielskim alfabecie powinna rozpoczynać sie od dolnej lini, co w przyszłości pomaga uczniom łączyć wyrazy bez odrywania pióra od kartki i pisać płynnie. Sami zobaczcie, różnica niewielka przy literach e czy j, jednak litery v, n czy z wyglądają zupełnie inaczej.

angielskie pismo szkolne

Pada! Świetnie, wychodzimy na boisko!

Historie o angielskim zimnym chowie i hartowaniu dzieci znacie pewnie doskonale. I nic się w tej kwestii nie zmienia, nawet w wieku szkolnym. Wyjście na boisko szkolne, podczas przerwy czy lekcji wf są obowiązkowe, nawet podczas deszczu i chłodu. Należy jednak przygotować dziecku kalosze i kurtkę, które są przechowywane w szkolnych szafkach czy na wieszakach. Również podczas później jesieni i zimy, warto pamiętać o ubraniu dziecka w kompletny, zimowy mundurek szkolny. Sama często spotykam małe uczennice chodzące cały rok szkolny w skarpetkach do spódniczek. Aż mnie samą tyłek od zimna szczypie jak to widzę.

W tym miejscu muszę przytoczyć jeden z żartów, który zawsze mi się przypomina, gdy tylko mowa o hartowaniu angielskich dzieci:

– jak rozpoznać polskie dziecko latem, na placu zabaw?
– to to jedyne ubrane w czapkę, szalik i rękawiczki.

Wszy i gnidy

Mogłoby się wydawać, że we współczesnym świecie, gdzie poziom higieny jest na wysokim poziomie, problem wszawicy nie powinien istnieć. I tu się milicie! W angielskich szkołach wszy i gnidy są bardzo częstym zjawiskiem. Swojego czasu szkoły wysyłały nawet maile i wiadomości do rodziców ostrzegające o tym, że w szkole pojawiła się wszawica u jednego z uczniów. Można było dostać nawet ulotkę o sposobach radzenia sobie z gnidami we włosach i metodami zwalczania plagi. Coraz częściej jednak odchodzi się od takich informacji, gdyż informacje takie musiałyby być wysyłane zbyt często. Drugim powodem jest to, że wielu rodziców zbyt często, czysto zapobiegawczo stosuje płyny i szampony na wszy, nawet gdy nie ma ku temu powodów.

W aptekach i supermarketach można dostać wiele preparatów na wszy, poniżej kilka najpopularniejszych szamponów, odżywek i innych.

wszy w angielskich szkolach

Opłaty za nieobecność, a nawet więzienie

Wydawać by się mogło, że w szkole najważniejsza jest nauka, ale to nie do końca prawda. W angielskich szkołach najważniejsza jest frekwencja uczniów i obecności na lekcjach. Jeśli decydujesz się na edukację domową swojego dziecka, możesz się spodziewać listu z councilu, w którym zostaniesz poproszona o oświadczenie, że dziecko pobiera edukację domową. W przypadku takiego wezwania, masz 15 dni, aby udowodnić, że Twoje dziecko pobiera nauczanie prywatne. Jeśli tego nie zrobisz, możesz zostać ukarany grzywną pieniężną.

Podobnie rzecz ma się z dziećmi w szkole państwowej (mowa tu o dzieciach, które ukończyły 5 rok życia i które podlegają obowiązkowi szkolnemu), za każdą nieusprawiedliwioną nieobecność rodzice winni są uiścić opłatę w wysokości 60 funtów, która wzrasta do 120 funtów, jeśli opłata nie zostanie uregulowana w ciągu 21 dni. Słyszałam też o przypadkach, że kwota 60 funtów naliczana jest od rodzica. Jeśli grzywna nie zostanie zapłacona w przeciągu 28 dni, możesz być ścigany za zaniedbywanie dziecka i ograniczanie mu prawa do nauki. Wtedy możesz dostać grzywnę w wysokości 2500 funtów lub karę do 3 miesięcy więzienia.

*Więcej odnośnie opłat za nieobecność ucznia w szkole na stronie rządowej GOV.

Chwalenie aż do obrzydzenia

W angielskich szkołach, zwłaszcza w tych najmłodszych klasach, panuje jedna elementarna zasada. Chwalić, motywować i podnosić na duchu. Wszystko jest fabulous, każdy jest fantastic. Każdy uczeń jak coś zrobi to jest well done i great job. A nawet jak czegoś nie umie, to następnym razem will be better. Każdy uczeń ma prawo rozwijać się w swoim tempie i osiągać swoje własne małe sukcesy, choćby tym sukcesem było dobre zachowanie na lekcji czy pomoc koledze z ławki.

Raporty szkolne, wystawiane na koniec roku oraz oceny opisowe, również pisane są w sposób taki, aby pokazać tylko zalety i dobre strony dziecka. I tak możemy się doczytać w nich, że dziecko często odrabia prace domowe, często czyli nie zawsze. Że uczeń zna prawie wszystkie literki, prawie wszystkie, czyli nie zna całości. Że dziecko robi zadania z nauczycielem poprawnie, czyli samodzielnie nic nie umie zrobić. Wodolejstwo w raportach i brak konkretów to zmora rodziców, którzy tak naprawdę chcieliby wiedzieć konkretnie, nad czym pracować z dzieckiem. Ale tak sie nie da, bo to Anglia proszę Państwa.

-.-

I już na sam koniec, moje największe zaskoczenie tego początku roku szkolnego, to moja JUŻ czteroletnia córka. Gdzie mi uciekły te lata, no gdzie?

angielska szkola uniform

Close