To wcale nie prawda, że można się do wszystkiego przyzwyczaić, że można kosztem wygody pokochać za ciasne buty, kosztem dobrego smaku jeść czerstwy chleb. Nie jest prawdą, że czas leczy rany, a zapomnienie zmniejsza ból po stracie. Nie wierz, gdy mówią Ci, że możesz zrezygnować z części siebie dla dzieci, parntera, przyjaciół. Nie wierz, gdy słyszysz, że po jakimś czasie przestaniesz spoglądać w lustro z wyrzutem sumienia i chęcią cofnięcia czasu.
Każdemu potrzebne jest okno, aby otworzyć je gdy zabraknie powietrza, i aby zamknąć je w porę, przed burzą. Okno, przez które widać horyzont rozwiązań z każdej sytuacji.
Moje okno to moja praca, bez której nie czułabym się potrzebna, to ludzie którym pomagam w czynnościach prostszych niż oddychanie. To moje soboty w szkole, gdzie czuję się ważna i słuchana. Gdzie z moim zdaniem liczą się ludzie, gdzie ubieram moje najlepsze ciuchy i oko podkreślam czarną kredką. To przyjaźnie, które wyciągają mnie z domu na spacer na boso, bez względu na to czy deszcz i wiatr wiejący w oczy. Z kieliszkiem wina w ręku, podartej rajstopie i szmince roztartej na policzku. To moje ucieczki w ciemność pod kocem, gdzie oddycham głębiej niż ocean trosk, gdzie w samotności wybaczam im wszystkim. To papier, który ostrym cięciem zamieniam w wspomnienie i którym obdarowuję w specjalnym momencie życia. To TO miejsce, w którym spotykasz mnie co jakis czas i wierzysz na słowo, we wszystko co napiszę.
To wcale nie prawda, że nie można zacząć wszystkiego od nowa, nie wierz gdy mówią Ci, że nie możesz zmienić zdania, porzucić złych nawyków, uśmiechać się częściej do siebie. W imię lepszego jutra, możesz wszystko, zgubić latami zastygłe kilogramy, skoczyć wyżej by dosięgąć gwiazd, wstrzymać oddech na dłużej niż minutę. To wcale nie prawda, że nic na Ciebie nie czeka, że już wszystko najlepsze za Tobą. Nie wierz tym, którzy nie wierzą w Ciebie.
Potrzebne Ci tylko okno, które może trzeba otworzyć szerzej…