Angielskie matki są grube, mają tłuste włosy i niewypielęgnowane stopy, które dumnie prezentują w zbyt małych klapkach, gdy rano zaprowadzają swoje dzieci do szkoły.
Śnieg w Anglii zapowiadano już od kilku dni, więc cała w środku cieszyłam się jak dziecko.
Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność czterolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj czteroipółletniej, córki.
Tej choroby nie widać gołym okiem, nie objawia się swędzącą wysypką na plecach, gorączką ani kaszlem, co najwyżej męczącym poczuciem smutku, którego nie można się pozbyć łyk
Ta opowieść zaczyna się od wywiadu, jakiego udzielił pewien młody człowiek, pewnej stacji radiowej. Syn polskich dyplomatów, od dziecka podróżujący z rodzicami w ich wyjazdy służbowe.
To będzie historia pewnej emigrantki, która mnie poruszyła. Bo z jeden strony myślę sobie, że jak ona mogła, to ja też mogę wiele.
Wszystko zaczęło się trzynaście lat temu w Stanach Zjednoczonych od pewnej książki dla dzieci.