Co kraj to obyczaj, chciałoby sie rzec. I rzeczywiście tak jest, że gdy przyjeżdzamy w nowe miejsce to można odczuć, że świat jakby obracał się tu dokoła innych zasad i przekonań.
Ta dziewczynka z wiankiem na głowie to córka mojej kuzynki, niosła obrączki do ołtarza, w białej sukience i białych lakierkach, przejęta.
Tytuł tego posta jest trochę przewrotny, bo tak naprawdę dzieci dwujęzyczne nie potrzebują jakiś szczególnych książek do rozwoju.
To miasto może zauroczyć i rozkochać, może też zachwycić i uzależnić od siebie. Dla wielu wciąż pozostaje marzeniem, dla innych domem i miejscem pracy, tłocznym bólem głowy.
Mam taką przyjaciółkę, do której gdy tylko wpadam na chwilę, to częstuje mnie sernikiem i winem.
Ta nasza mała dziś była pierwszy raz w przedszkolu. Założyła ten swój purpurowy mundurek, czarne buty i teczkę, do której wciąż brakuje jej kilku centymetrów.
Dzisiaj z opóźnieniem zerwałam ostatnią kartkę z kalendarza z napisem august. Nie wiem jak Wam, ale mi ten sierpień uciekł pomiędzy palcami.