Też tak macie, że w końcu po pół roku przylepienia do dziecka, udaje Wam się od niego odlepić i wyjść z domu samemu, na godzinę, pół, do sklepu, pocztę czy do dentysty i macie chwilę oddechu, sekundę zapomnienia, że nie trzeba myśleć o mokrym pampersie, brudnym śliniaku czy wiszących glutach i&
Sara dziś skończyła pół roku. Traci włosy, przybiera na wadze, uśmiecha się często, śmieje czasami.
Niezmiennie od pierwszego dnia pobytu w Anglii kocham tutejsze drzwi. Uwielbiam ich kolory, kształty, kołatki. Zadziwia mnie ich różnorodność i zdumiewa szerokość.
Byliśmy na spacerze, bo w miarę ciepło i nadal ani śniegu ani zimy. I takie rozczarowanie rzeką, akurat odpływ był i Tamiza pokazała wczoraj swoje gorsze oblicze.
W szkole podstawowej miałam taką nauczycielkę, nie pamiętam jej imienia, a nazwiska nie chcę wymieniać. Taka starsza baba, powolna, flegmatyczna jak kluchy w rosole, nudna, bezbarwna.
A wczoraj była piękna niedziela i lody i słońce i park. Anglia pogody nie żałowała dla nas. Więc spacer i park i lody.
Dziecko mnie zmieniło. Jeszcze nie wiem do końca jak bardzo, ale podejrzewam, że to wzruszenie na reklamach pampersów nie minie tak szybko.