Taka Ja

wspomnienie jesieni

Pierwsza jesień mojego dziecka przechodzi do przeszłości, a my nadal czekamy na zimę z porządnego zdarzenia. Moje założenia z TEGO postu zrealizowałam po części. Tyle ile mogłam, ale i tak to było dla mnie nie lada wyzwanie.

Ta jesień to dla nas spacery codzienne, pchanie wózka po mokrych od deszczu liściach. To ciepły wiatr, który te liście strąca, porywa i zmusza do tańca. To omijanie kałuż, chodź coś w środku każe po nich skakać, jak wtedy gdy było się dzieckiem i chodzić tylko po krawężniku, mimo, że chodnik pusty. Jesień to też pełna micha z dziadkiem do orzechów, to jabłka z cynamonem zapiekane pod kruszonką, zupa z dyni z gałką muszkatołową i pieczone kasztany. To zapach grzańca i herbaty z prądem, której mi nie wolno. Jesień to różowe rajstopki i zmarznięte paluszki, to też sweter w paski i szalik robiony na drutach.

Moja jesień to nieprzespane noce bo wichura za oknem i burza w serduchu, to zmęczenie tak ogromne, że nie można już dłużej. To tęsknota za wszystkim co było i tymi, których już nie ma, to otarcie o jesienną depresję i ucieczka przed jesienna pluchą. To czas na pożegnania na zawsze i kilka łez niekoniecznie szczęśliwych i marzenie o zimie, która zmieni wiele na lepsze.

Close