Mój pierwszy aparat kupiłam ponad dziesięć lat temu, kosztował mnie siedem miesięcy spłacania rat w banku, a że nie miałam pracy, a dorabiałam tylko na czarno, więc taki wydatek był dla mnie wtedy bardzo odczuwalny.
To był dobry dzień, wstałam wcześniej niż zwykle, w lustrze nie dostrzegłam złego humoru, rozciągnęłam ręce w akcie gotowości na wszystko i pomyślałam, że do tej&nbs
Możesz zrobić tak jak tu wszyscy, urodziny po angielsku. Wyjanąć salę, restaurację, klub zabaw. Zaprosić trzydziestkę dzieci, których imion prawie nie znasz, twarzy nie kojarzysz.
Już ponad miesiąc, a ja wciąż zbieram słowa, którymi opisać wakacje w Polsce. Ten czas, który za każdym razem przenosi mnie w czasie.
Wiosna u nas całego, łapiemy słońce, biedronki w pudełka po zapałkach.
Od święta do święta płyną nam dni, od jednego stołu do drugiego zasiadamy. Wstałyśmy jak wczoraj, ugotowałam jaja, ta moja uparła się, że ona też będzie farbować.
Jeździmy tam gdy ładna pogoda i deszczu nie widać na horyzoncie. Gdy dzień wolny od pracy, święto lub bez okazji, tak po prostu jak sie odwiedza babcię i dziadka.