A wczoraj była piękna niedziela i lody i słońce i park. Anglia pogody nie żałowała dla nas. Więc spacer i park i lody. Znajoma z wózkiem spotkana po drodze, zielona trawa pod nogami i kilka kałuż, w których słońce się odbijało.
Dziecko mnie zmieniło. Jeszcze nie wiem do końca jak bardzo, ale podejrzewam, że to wzruszenie na reklamach pampersów nie minie tak szybko.
Czyli dziś kilka słów o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Ja pomagam od zawsze i do puszki wrzucam od kiedy tylko pamiętam.
Przyszła pora deszczowa na ten deszczowy kraj i wiatry, wichury i huragany nawiedzają mój dom na wzgórzu.
Zasiedliśmy wczoraj o 9pm całą rodziną przed telewizorem, aby obejrzeć długo oczekiwany, nie tylko przez nas, powrót Sherlocka.
To, że święta już za nami, nie oznacza wcale, że szaleństwo z nimi związane minęło na dobre.
Dzisiaj odniosłam znaczny sukces na linii dom polsko angielski także hip hip hurra, hip hip hurray! A, że nie często się to zdarzą, dlatego zapisuję dla potomności.