Tym całym byciem super, byciem zawsze na czas, pod telefonem, niezawodnym w grafiku kalendarza, w kolejce, w wyścigu, w poczekalni pachnącej potem. Jestem zmęczona naładowaną baterią komórki, pikającą wiadomością, nieodebranym mailem, zgubionym załącznikiem, łączem, które najczęściej oddziela jedno od drugiego.
Taki ogrom czasu i energii, tylko po to, aby wyrwać się z domu rodzinnego, aby wyjechać, choćby na weekend samemu. Tej wolności łykać niczym pelikan.
Raz na jakiś czas robię w łazience generalny przesiew kosmetyków i produktów do pielęgnacji ciała i włosów.
Powiedziała do mnie, abym dała jej rękę, chwyciła mnie mocno i szłyśmy korytarzem tak długim, że zapomniała, o czym to chciała mi powiedzieć.
Niektóre są jak wiatr, pchają dzieci przed sobą, prostują ich kręgosłupy, włosy zaczesują podmuchem za ucho, podcinają grzywki wchodzące do oczu.
Ta dziewczynka z wiankiem na głowie to córka mojej kuzynki, niosła obrączki do ołtarza, w białej sukience i białych lakierkach, przejęta.
Kończę dziś 33 lata. To co widzisz, patrząc na mnie, gdy mijasz mnie przypadkiem, to tylko fragment tego kim jestem.