Uwielbiam pokoje dzieci, szczególnie te z bałaganem artystycznym, kupkami zabawek przekładanymi z kąta w kąt. Krzesła, które pełnią rolę wieszaków czy szaf, skrzynie skarbów, pudła czy pufy, w których same cudowności się kryją. Ciekawią mnie szuflady pełne drobnostek, papilotów i rzeczy tak cennych, że szkoda wyrzucić.
Rzadko tutaj wylewam mój zachwyt nad postępami Sary i jakoś niespecjalnie mnie ruszają wyścigi umiejętnościowie jej rówieśników i nie mam parcia, aby była we wszystkim najlepsza i
Musi być dojrzały, mocno czerwony i koniecznie zimny. Najlepszy w czystej postaci, bez dodatków, nie zakrapiany alkoholem czy bitą śmietaną.
Nigdy nie lubiłam różowego koloru, ale teraz gdy tak patrzę na to pranie za oknem, to myślę, że ten róż, to dużo więcej niż kolor.
No i zaczęła się pora deszczowa.
Znam ludzi, którzy nie pamiętają swojego życia.
Wczorajszy wieczór wspomnieniowy potwierdził mnie w przekonaniu, że wychowujemy narcyza, który paluszkiem wskazuje każde zdjęcie na ścianie ze swoją podobizną, uśmiecha się do si