Lifestyle, Taka Ja

To co lubię ponad wszystko

Człowiek to taka skomplikowana istota, którą czasami trudno zrozumieć i rozgryźć na mniejsze, łatwiejsze do strawienia kawałki. Miewa humory, często zmienia zdanie i popełnia błędy. Człowiek jak człowiek, czasami patrzę na nowe twarzy z niechęcią i brakiem zainteresownia, nie dając szansy na bliższe poznanie. Zresztą nie każdy lubi się otwierać, być wylewnym i rozmownym przy pierwszym spotkaniu. A ja przyznaję się bez bicia, dla nowych ludzi jestem zbyt surowa, rzadko dzielę sie uśmiechem czy miłym słowem.

Najłatwiej przełamać mi te lody obcości przez podobną książkę w torebce, wspólne hobby i tą samą muzykę w słuchawkach. I Wy pewnie też tak macie. Bo poznawanie kogoś obok, to długa droga cierpliwości. Ja, co jakiś czas, daję się Wam bliżej poznać tutaj, wyciągam jakieś historię z życia mego, kadry zdjęć pokazuję, a ostatni wpis 31 faktów o mnie był jednym z częściej odwiedzanych wpisów w styczniu na blogu.

Dzisiaj kolejny wpis tego typu, czyli o rzeczach, które uwielbiam i które sprawiają, że jest mi miło na serduchu. Jeśli macie podobnie to Was też lubię!

ARBUZY I BÓB

Jeszcze nie odważyłam się na takie połączenie smakowe, ale osobno i owszem. O arbuzie powstał kiedyś nawet cały post na blogu. I nie wiem co jeszcze mogłabym dodać o tej słodkiej miłości. Widzę, że motyw arbuza robi się coraz popularniejszy i ostatnio modnie mieć wszystko arbuzowe, co mnie cieszy i nie. Bo jak mają to wszyscy, to ja już nie muszę. A bób to osobna historia, najbardziej lubię taki z działki od babci, w osolonej wodzie gotowany i koniec, taka prostota na talerzu. Ale czasami jak mam ochotę na coś mocniejszego to dodaję czosnek, ziarna, sól i oliwę i wtedy też jest niebo w gębie.

SERIALE

Oglądamy w domu namiętnie wszystkie lepsze seriale jakie serwuje AMC, HBO i inne stacje telewizyjne. Oczywiście oglądamy je hurtowo, jeden po drugim, całe serie, gdy tylko nasza mała pójdzie spać, ja skończę kleić zamówienia i napiszę nowy post na bloga. O serialach też już u mnie było, ale nie zmienia to faktu, że ta nasza rutyna wieczorna zastępuje mi często książkę do snu. I przyznam się Wam w sekrecie, że na moich ukochanych serialach wyję jak bóbr, a gdy kończy się jakiś, tak na zawsze, to czuję w sobie pustkę, jakbym co najmniej straciła przyjaciela.

SERNIK Z TRUSKAWKAMI

W zasadzie jeśli mam ochotę na coś niezdrowego i tuczącego, to zwykle sięgam po słone przekąski, chipsy, frytki, pizzę itp. Ale jest jedno ciasto, które mogłabym jeść codziennie. To właśnie sernik, najlepszy taki pieczony, bo ten na zimno mi nie podchodzi. Pamiętam dokładnie dzień kiedy zaczęłam lubić sernik, to było jakieś piętnaście lat temu u pani Krysi, koleżanki mojej mamy z pracy, w jej ogromnym domu na piętrze. Poważnie, poczęstowała nas wtedy sernikiem z brzoskwiniami, a ja głupia myślałam wczesniej, że sernik robi się z sera Gouda. Dałam się namówić na odrobinkę i do dziś dziękuję pani Krysi za ten moment.

POEZJĘ KOBIECĄ

Chyba dlatego, że jest momentami trochę ckliwa i romantyczna i ja też taka czasami jestem. Muszę mieć oczywiście moment i ochotę na tego typu doznania literackie. Myślę, że gdybym została na wyspie bezludnej z możliwością wybrania tylko jednej ksiązki, to byłoby to coś właśnie z tomików Poświatowskiej, Lipskiej, Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej lub Szymborskiej. Uczyłabym się tych wierszy na pamięć i recytowała nocą, brodząc gołymi stopami w samotnych falach miłości.

MUZYKĘ EDYTY BARTOSIEWICZ

Nie pamiętam kiedy dokładnie usłyszałam Edytę po raz pierwszy, pewnie to było zaraz po tym, jak dostałam pod choinkę od rodziców kasetę (tak, kasetę, taka stara jestem) Kasi Kowalskiej. Bo chyba to były podobne lata ich tryumfu na polskiej scenie muzycznej. Pokochałam ją za teksty i za smutek w głosie, który sprawiał, że mnie też bolało. Do dziś słucham jej wieczorami, gdy piszę, a jej teksty zdarza mi się notować w kalendarzu, jako motto życiowe.

CZYTAĆ STARE PAMIĘTNIKI

Mam tu na myśli swoje pamiętniki i zapiski sprzed lat. Miałam taki okres w życiu, że drukowałam posty z mojego wczesniejszego bloga, do dziś trzymam te wydrukowane strony w teczce z czasów studiów i od czasu do czasu wracam do tych tekstów. Mam taki sentyment chyba do przeszłości i ciężko mi się od niej oderwać. Zdjęcia stare też lubie oglądać i wspominać także.

PŁAKAĆ I SPAĆ

Ogólnie od kiedy zostałam mamą stałam się miękka jak kaczuszka i wyję przy każdej okazji. Oczy potrafią mi się zaszklić nawet przy wygranym meczu siatkówki przez Polaków, na reklamach społecznych, nie wspominając już o ślubach, pożegnaniach i szczęściach chwil. I całkiem poważnie mówię, płacz jest najlepszą forma odreagowania, wyczyszczenia się od środka, od złych emocji, od problemów, które przygniatają przez dzień cały. Spać po płaczu lubię i tak w ogóle lubię spać, a to dlatego, że ostatnio rzadko śpię do oporu. Jestem rannym ptaszkiem i lubię o sensownej godzinie chodzić spać. Wychodzę z założenia, że to moja forma dbania o siebie jako, że kosmetyczka i zabiegi upiekszające nie kuszą mnie wcale.

WIDZIEĆ NA WADZĘ MNIEJ

Mam takie zboczenie, że codziennie rano wchodzę na wagę z zamkniętymi oczami i otwieram je powoli, w nadziei ujrzenia cudu. Czasami się udaje, ale zwykle czeka mnie w łazience poranne rozczarowanie. Tak czy inaczej uwielbiam widzieć na wadzę mniej niż widziałam dnia poprzedniego, ale same powiedzcie, kto nie lubi?

BYĆ ZAKOCHANĄ

Najbardziej lubię te początkowe wykluwanie się uczucia, kiedy jeszcze ta niepewność i strach, kiedy jeszcze się wszystko może wydarzyć, gdy rozpala się ogień powoli. Lubię te przysłowiowe motyle w brzuchu, te niezdecydowanie co zrobić, czekanie na telefon, spoglądanie w lusto, czy aby dobrze wyglądam. Wtedy naprawdę mogę wszystko zrobić i czuję sie niczym superwoman, której brakuje tylko śmiesznego stroju.

CZUĆ SATYSFAKCJĘ

To wcale nie musi być coś wielkiego, wystarczy zdany egzamin, upadek na cztery łapy, podziękowanie od kogoś, uścisk ręki. Satysfakcja, że udało mi się postawić na swoim, że znów miałam rację, albo, że mogę w końcu bez poczucia winy żyć dalej. Uwielbiam to uczucie spełnienia, którego nie da się zastąpić niczym innym. Jak gdybym już nic więcej nie musiała danego dnia robić, bo zrobiłam wszystko.

A co Wy uwielbiacie? Jesteście bardziej oryginalni niż ja?

Close