Dzisiejszy post, czyli dwujęzyczność pięciolatka, jest kontynuacją mojego prywatnego projektu, w którym obserwuję rozwój języka polskiego (jako języka drugiego) u mojej, dzisiaj pięćipółletniej, córki. Pierwsza część DWUJĘZYCZNOŚĆ DWULATKA, i kolejne: DWUJĘZYCZNOŚĆ TRZYLATKA, DWUJĘZYCZNOŚĆ CZTEROLATKA powstały rok, dwa i trzy lata temu. Serię tę zamierzam kontynuować w kolejnych latach.
Zdaję sobie sprawę, że niektóre wypowiedzi czy zdania mojej córki, wpisują się w wiele kategorii usterek językowych ujętych poniżej, dlatego też na swoje prywatne potrzeby stworzyłam umowny podział językowy, dla zilustrowania poruszanej tematyki. Proszę więc traktować poniższą klasyfikację w ten właśnie sposób i nie traktować jej jako wyroczni poprawności językowej.
CO PRZYNIÓSŁ PIĄTY ROK DWUJĘZYCZNOŚCI?
Kiedy dzisiaj patrzę na ten rok za nami, to mam wrażenie, że to rok bardzo powolnego rozwoju języka polskiego. I nie jestem pewna, czy to moja niecierpliwość, czy obiektywne spojrzenie, ale chyba język polski stanął nam w miejscu od jakiegoś czasu. Nadal w domu kontynuujemy komunikację metodą OPOL, chociaż łapię się sama, że zbyt łatwo przeskakuję na angielski w rozmowie z córką. Coraz trudniej również wymusić mi na Sarze, aby odpowiadała mi w języku polskim. Zaczynam również zauważać, że tempo mówienia w języku polskim jest u córki bardzo powolne i musi ona dłuższy czas się zastanawiać nad wypowiedzią, a nawet nad poszczególnymi polskimi wyrazami. W związku z czym, gdy przybiega zniecierpliwiona, aby mi coś powiedzieć, to nawet jeśli rozpoczyna zdanie po polsku, to przy pierwszym problemie z wypowiedzeniem czegoś po polsku, przeskakuje na angielski.
W tym roku nie mamy babci w Anglii, więc jeden wpływ polskiego języka nam odpadł. Zostałam tylko ja, sobotnia polska szkoła i rzadkie wizyty u polskojęzycznej rodziny czy znajomych tutaj. Wydaje mi się, że to stanowczo za mało, biorąc pod uwagę, że nawet kuzynki czy przyjaciele Sary przeskakują na język angielski podczas wspólnych zabaw, czy gier. Czego my dorośli nie jesteśmy w stanie kontrolować podczas zabaw dzieci.
Porównując inne dzieci dwujęzyczne w wieku córki, wydaje mi się, że posiada ona dosyć ubogie słownictwo polskie i jej zasób polskich słów nie jest jakoś szczególnie zachwycający. Nie wiem również jak miarodajnie mogłabym to zmierzyć, gdyż córka w większości przypadków mówi do mnie po angielsku. A jedynie z opowiadań nauczycieli w polskiej szkole, mojej siostry czy babci wiem, że do tych osób Sara mówi wyłącznie po polsku.
Jeśli chodzi o samą wymowę w języku polskim, to córka mówi wyraźnie w języku polskim, potrafi wypowiedzieć piękne polskie „r”, coraz częściej słuchać w wymowie dobitne zróżnicowanie na sz- si- ś. Nie ma problemu z akcentowaniem polskich wyrazów zgodnie z przyjętymi zasadami. Nawet swoje imię inaczej wypowiada w języku polskim i angielskim. Dosyć ciekawie wymawia słowo: pjamętaj [pamiętaj].
Żeby jednak nie było, że ten rok nie przyniósł żadnych sukcesów językowych, to już na wstępie dumnie ogłaszam, że piąty rok dwujęzyczności przyniósł nam zdania złożone, a dokładniej pierwsze ich próby.
PIERWSZE PRÓBY ZDAŃ ZŁOŻONYCH
Do tej pory polskie wypowiedzi mojej córki były bardzo proste i prymitywne. Składały się głównie z trzech, czterech wyrazów. Ostatnio jednak Sara w rozmowie ze mną zaczyna tworzyć zdania złożone i dłuższe wypowiedzi. Zdania te są zrozumiałe, jednak pod wieloma względami są niepoprawne językowo. Córka praktycznie nie używa spójników ani partykuł, wyjątkiem są spójniki: i, a, ale.
- Jak skaczyłam, uderzyłam nóżkę
- Bawim się moim piłką co mama kupiła mnie
- Możesz iść na dworze ze mną
- A tato powiedziało ty nie pomagasz mnie
- Jestem kotek co może rozmawiać
- Ja chcę powiedzieć co moje sny były
- Chesz ja to zrobić (żebym to zrobiła)
- Chcesz ja zrobim bałwan (żebym zrobiła)
- Mogę jabłuszko jak plasterki i ogórki musi być paseczki
- Ja teraz będziem rozmawiać do Ciebie po polsku, a jak nie wiem to angielsku
- Mama możesz przytul mnie
- Mamo, ja miałam jedną sen, ale nie pamiętam co było w środku
CZASOWNIKI i ich odmiana
Sara ma dosyć ograniczone słownictwo polskie. Rozumie wszystko co się do niej po polsku mówi, potrafi zrozumieć kontekst wypowiedzi, zaśmiać się, gdy usłyszy polski żart. Jednak kiedy sama mówi po polsku, to praktycznie jej wypowiedzi oscylują wciąż wokół tych samych czasowników. Najczęściej używane przez nią czasowniki to: iść, wiedzieć, jeść, pić, móc, być, mówić. W miarę możliwości poprawiam ją i staram się ją naprowadzać na poprawną formę, ale różnie to u nas wygląda.
- Nie zjełam (nie zjadłam)
- Moje przyjaciele płaczały (płakały)
- Nie wiełam i oni nie wieją (nie wiedziałam i oni nie wiedzieli)
- Powiałam mu (powiedziałam)
- Idziałam do szkoły (szłam)
- Chyba później, jak ci powiedziem (jak ci powiem)
- Lubię pijeć kawa
- Mama musi zrobiła to (musi zrobić to)
- Ja naprawdę nie możałam widzieć (nie mogłam)
- Jak powiedziemy to po angielsku?
- Antek poszł do domu
- Ja pomogiłam ciebie (pomogłam tobie)
- Łaskoczyłaś mnie (łaskotałaś)
PODWÓJNE PRZECZENIA
Przeczenia w języku polskim są bolączką wielu Anglików, a to za sprawą tak zwanej podwójnej negacji, która jest typowa dla języków słowiańskich. Anglikom natomiast nasze podwójne przeczenie wydaje się nielogicznym tworem językowym. I mam wrażenie, że z tą nielogicznością walczy moja córka. Sposób negowania jej wynika również z prostego tłumaczenia słowa po słowie z angielskiego.
- Nic mi boli (nic mnie nie boli)
- Nigdy oddam cię mamo (nigdy nie oddam)
- Nic jest tu (nic tu nie ma)
- Nikt bawi ze mną (nikt sie ze mną nie bawi)
- Nie naprawdę jestem zła na ciebie
- Nigdy wiecej to zrobię
KALKI Z ANGIESKIEGO i INTERFERENCJE
Kalki językowe, czyli słowa lub zwroty, przetłumaczone bezpośrednio z języka angielskiego, bez uwzględnienia polskich odpowiedników wyrazowych, opisujących to samo pojęcie czy rzecz. Córka tłumaczy często słowo po słowie, a nie jak powinna, całościowy sens wypowiedzi. Sara przenosi zasady językowe obowiązujące w jednym języku na drugi język. Kalki językowe nie są niczym szczególnym dla osób uczących się języków obcych i w języku mojego dziecka występują od wielu lat. Zmienia się jednak ich zakres i co trochę dochodzą do naszej listy kolejne zwroty, które córka tworzy.
- Byłam straszna (bałam się)
- Zrobił mnie smutną (zasmucił mnie)
- To jest twoja zamień (twoja reszta)
- Jestem bardzo przepraszam
- Nie jestem kończyłam (nie skończyłam)
- Jak zrobim to, to jestem skończona (to skończę)
- Zrobiłam nowa przyjacióła (poznałam)
- Chcę kupać (chcę kupę)
- Jesteś łaskotna (łaskoczesz mnie)
PRZYIMKI i ZAIMKI
W porównaniu z poprzednim rokiem mam wrażenie, że z przyimkami i zaimkami córka radzi sobie dużo lepiej. Podczas ostatnich miesięcy wyłapałam tak naprawdę kilka sytuacji, gdy jej wypowiedzi bardzo raziły. Córka nadużywa przyimka DLA i stale powtarza się u nas mówić/robić/czytać/pokazywać dla ciebie
- Nic mi boli (mnie)
- Będę rozmawiać dla ciebie po polsku
- Rozmawiałam do ja (do siebie)
- Masz dwie niebieskie rzeczy na ciebie (na sobie)
STOPNIOWANIE PRZYMIOTNIKÓW
Za nami również pierwsze próby stopniowania przymiotników, chociaż po szybkiej korekcie błędnych form, córka załapała poprawny sposób i dzisiaj już rzadko stopniuje niepoprawnie. Faktem jest też, że tych stopniowanych przymiotników w jej słowniku nie ma za wiele. Wciąż używamy ograniczonego słownictwa, wiec tych błędów też nie będzie za wiele.
- Ja jestem naj miło (najmilsza)
- Jesteś naj wspaniała (najwspanialsza)
DEKLINACJA, odmiana przez przypadki
Bardzo długo moja córka w ogóle nie odmieniała polskich wyrazów albo robiła to całkowicie przypadkowo. Dzisiaj w większości przypadków radzi sobie całkiem dobrze, mimo że czasami zdarzają się nam takie konstrukcje jak te poniżej:
- Mam sześć listy (listów)
- Dziekuję za przątanie moje pokoju (mojego)
- Ja chcę pokazać tato (tacie)
MIESZANIE RODZAJÓW i LICZBY
Tak jak w roku poprzednim córka ma ogromne problemy z rozpoznawaniem rodzajów w języku polskim. Mimo że coraz częściej zdarza jej się użyć poprawnej formy, to często jest to wybór losowy. Mówiąc o sobie samej używa poprawnie rodzaju żeńskiego. Niestety mówiąc o tacie czy dziadku często też rodzaj żeński jest nadużywany. Podobne problemy mamy z użyciem poprawnej liczby rzeczownika czy przymiotnika. Wygląda to często tak:
- Moja ziemniaczka spadła
- Moje dzieci jest śpi
- Możem odłączyć moje tablet
INNE PROBLEMY
W tej grupie problemów językowych wrzucam wszystkie inne zwroty, które trudno sklasyfikować i nazwać jednoznacznie. Słowotwórstwo córki jak widać jest ogromne, ale myślę, że zapisanie tego będzie dla niej samej za kilka lat bardzo ciekawym powrotem do przeszłości. Niektóre zwroty pewnie pozostaną z nami na dłużej i będą swoistym żargonem rodzinnym, zrozumiałym tylko przez nas samych.
- Tylko bluzeczki nie są same (takie same)
- Jestem twoje pomogę (jestem twoją pomocnicą)
- Ja bawim się moim zabawkiem (bawię się moją zabawką)
- Tu jest dużo krew
- Twoja czapka była na podłogie
- Możem bawić szkole (mogę się pobawić w szkołę)
- Tato musi opiekować mnie (opiekować się mną)
- Musisz chodź zobaczyć (przyjść)
- Wiesz kto bawiłam się dzisiaj (z kim bawiłam się)
PISANIE
Sara swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła ponad rok temu, gdy w angielskiej RECEPTION zaczęła poznawać alfabet i zapisywać wyrazy i pierwsze zdania. Ja nigdy nie uczyłam jej pisać po polsku, nie miałam i nie mam parcia, aby pisała po polsku szybciej, niż tego wymaga jej sobotnia polska szkoła. Stąd też Sara stosunkowo mało pisze po polsku, ale oczywiście samodzielnie próbuje pisać i tworzyć różne kartki i notki dla mnie. Większość rzeczy zapisuje poprawnie i gdy tylko pyta o pokazanie jej jak się pisze coś po polsku, to bardzo szybko to zapamiętuje i poprawia swoje błędne próby. Tak mniej więcej wyglądał zapis pierwszych wyrazów bez pokazania jej poprawnego wzoru.
- mamusza– mamusia
- oszem– osiem
- dla mamy ot Sary
- ya
- barodso / bardso– bardzo
- coham / koham
- chebye– ciebie
- naj lepśa– najlepsza
- babca– babcia
Z niecierpliwością czekam na kolejny rok językowych przygód mojej córki. Z ciekawością będę się jej przysłuchiwać, zapisywać i analizować to, w jaki sposób staje się niezależnym użytkownikiem języka polskiego. Pewnie nie raz jeszcze będziemy błądzić, ale wierzę mocno, że nauka polskiego kiedyś zaprocentuje. Tego sobie i Wam rodzice dwujęzyczków życzę. Mam nadzieję, że gdzieś tam się kiedyś spotkamy na tej językowej drodze i przybijemy sobie pionę!