To będzie historia pewnej emigrantki, która mnie poruszyła. Bo z jeden strony myślę sobie, że jak ona mogła, to ja też mogę wiele. A z drugiej strony aż miło popatrzeć, jak naszym rodakom za granicami kraju coś się udaje i to polskie dobre świadectwo leci w świat.
Tym całym byciem super, byciem zawsze na czas, pod telefonem, niezawodnym w grafiku kalendarza, w kolejce, w wyścigu, w poczekalni pachnącej potem.
Wyobraźcie sobie, że jest taki sklep, który od podłogi do sufitu wypełniają herbaty. Różne ich rodzaje i smaki, zapachy i formy.
Dwujęzyczność dzieci wkręciła mnie na dobre kilka lat temu. Najpierw z racji moich dwujęzycznych uczniów, a później, gdy sama zostałam mamą dziecka dwujęzycznego.
Wiecie co lubię w dzieciach? Taką naiwną wiarę we wszystko.
Dwujęzyczność to długotrwały proces i nie wierzcie, gdy ktoś Wam mówi, że ma jeden niezawodny sposób na naukę drugiego języka.
Gdy zapytałam moją ośmioletnią sąsiadkę, co oznacza nazwa SMIGGLE, ta tylko popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i pełna zdziwienia odpowiedziała: Co Ty nie wiesz? To przecież